Wywiad

Żywy Różaniec uważany był za wrogą organizację nacjonalistyczną

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

25 listopada 2016, 13:58 1847 s. Julia Zawodowska

Ojciec Henryk Dziadosz SJ opowiedział o prześladowaniach komunistycznych.

Kościół Męczenników to chyba gdzieś w Chinach na Bliskim Wschodzie lub w Sudanie? Owszem. Chociaż niemal każda wierząca rodzina naszych rodaków może szczycić się wyczynem swoich przodków, którzy pośród niebezpieczeństw i okrutnych prześladowań byli w stanie zachować wiarę i przekazać ją jako cenny skarb swoim dzieciom.

Ojciec Henryk Dziadosz SJ, proboszcz parafii pw. św. Anny w Chmielnickim w rozmowie z CREDO opowiedział o niezwykłych wyczynach zwykłych ludzi; o «kościele na Greczanach», dokąd za czasów radzieckich przyjeżdżali ludzie  z najbardziej odległych zakątków ZSRR, aby w tajemnicy ochrzcić dziecko, wyspowiadać się lub wziąć ślub; o tym, że system polityczny, który niszczy świątynie i zakazuje ludziom modlitwy, jest skazany.

— Ojca parafii wzniesiono krzyż dla upamiętnienia wszystkich zabitych podczas represji stalinowskich, a także zbudowano kaplicę poświęconą męczennikom. Czy ten temat jest bliski i ważny osobiście dla Ojca?

— Bardzo mnie interesuje historia, ponieważ wychowałem się w jezuickiej i neokatechumenalnej formacjach, kontemplując historię zbawienia, która weszła do historii ludzkości, cywilizacji, wszystkich ludzi i nas samych. Bóg interweniował w tę historię przez Abrahama i lud wybrany, a przede wszystkim przez Jezusa Chrystusa, który wkroczył do naszej historii poprzez wcielenie, który był i jest człowiekiem i dał się poznać jako miłość, jako obraz naszego Ojca Niebieskiego.

Dlatego w mojej formacji temat historii jest bardzo bliski, nie tylko historii Starego lub Nowego Testamentu, ale także historii ludzi, z którymi się spotykam, historii narodów. 17 lat temu byłem bardzo zainteresowany tematem historii stosunków polsko‑ukraińskich, ponieważ ja mieszkam na tej ziemi (2 lata mieszkałem we Lwowie i ponad 15 lat w Chmielnickim). Dodam tylko, że proboszcz zaproponował mi, abym pojechał do Chicago, Aten lub do Lwowa. Wybrałem Lwów bez wahania, bo ta ziemia, Ukraina czy Rosja, zawsze były dla mnie bliskie (25 lat temu kilka miesięcy spędziłem w Moskwie na ewangelizacji).

Kiedy więc przyjechałem na Greczany, spotkałem się z tym, czego nie mogłem sobie wyobrazić, chociaż czytałem prace Sołżenicyna o GUŁagu, czytałem inną literaturę, na przykład, wspomnienie księdza Walter Ciszeka, amerykańskiego jezuity z polskimi korzeniami, który został aresztowany i 5 lat przebywał w Moskwie na Łubiance, gdzie został skazany na 15 lat ciężkiej pracy w Norylsku. Po uwolnieniu założył parafie w Norylsku i w Krasnojarsku, natomiast na założenie parafii w Abakanie nie dostał pozwolenia. Następnie został wymieniony na dwóch rosyjskich szpiegów i wrócił do Stanów Zjednoczonych. Ksiądz Walter zmarł 1984 roku, jeszcze ponad 20 lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. To jest wielka postać, jego proces beatyfikacyjny już się rozpoczął.

Tak więc chociaż słyszałem dużo, to tutaj, na Greczanach, dotknąłem brutalnej rzeczywistości jaką był komunizm, totalitaryzm. Na przykład, w książkach parafialnych brakowało zapisów o chrzcie lub ślubie, ponieważ zapisy te nie były robione przez obawę przed NKWD. Ludzie opowiadali o swoich rodzicach, o krewnych, którzy zostali wywiezieni do Kazachstanu, na Syberię; o przodkach, którzy zostali zabici. Często to byli polacy, a zabijali ich ludzie tego radzieckiego systemu totalitarnego. Dowiedziałem się również, że w jednym z grobów złożone pudełko z nazwiskami tysiąca ludzi, którzy zginęli, w tym za wiarę.

Na przykład w miejskim archiwum zostały zachowane wyroki śmierci osób oskarżonych o szpiegostwo, o to, że są «wrogami narodu», ponieważ byli polakami, a więc wrogami systemu; oprócz tego były wyroki za przynależność do wrogiej organizacji nacjonalistycznej o nazwie Róża (Żywy Różaniec — grupa z 20 osób, w której każdy modlił się określoną tajemnicę Różańca — red.). Wyrok — rozstrzelanie. Byłem bardzo poruszony tym, zacząłem o tym myśleć. Kilka lat temu podczas parafialnych ogłoszeń poprosiłem ludzi przynosić dokumenty swoich krewnych, jeżeli takie mają: archiwalne materiały, wyroki. W latach 60‑tych, po śmierci Stalina zostali zrehabilitowani, więc można było otrzymać odpowiednie dokumenty z miejscowego archiwum oraz dowiedzieć się, kto i za co był rozstrzelany.

Chciałbym znaleźć jak najwięcej ludzi — udało nam się zebrać dokumenty jeszcze 500 osób, represjonowanych przez reżim stalinowski. Józef Ziembicki w swoim artykule opisuje przypadek, który wystąpił w jednej ze szkół w latach sześćdziesiątych‑siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Podczas przerwy dzieci miały mleko z bułkami, ale nie wszystkie. Pewien uczeń zauważył, że jeden z jego kolegów nie dostał posiłku. Następnie nauczycielka wyjaśniła, że ten chłopczyk i jeszcze dziesięciu innych nie dostało nic i nie dostanie, ponieważ ich rodzice są «wrogami narodu». Jakie to przykre, że te dzieci doświadczały nienawiści od innych z powodu tego, że byli Polakami, a to działo się nie tak dawno temu. Zebraliśmy informacje o około 1500 osób — to tylko mała część ofiar z naszej parafii — chodzi o Płoskirów (tak się nazywał Chmielnicki przed wojną), Maćkowce, Szaróweczkaę oraz Greczany. Wiadomo, że tych ofiar jest o wiele więcej, niż dziesiątki tysięcy. Mówi się, że w naszym archiwum miejskim znajduje się 40 000 takich spraw, — a to tylko z naszego obwodu. Ta liczba nie odzwierciedla rzeczywistej ilości zabitych: było ich dwa lub trzy razy więcej.

Zbudowaliśmy kaplicę męczenników i chcemy ogarnąć swoją pamięcią wszystkich polaków i ukraińców, którzy zostali zamordowani za wiarę, chociaż Polacy stanowili absolutną większość. Mówi się w różnych źródłach, że tylko w ciągu lat 1937‑1938 na terenie Ukrainy i Białorusi na mocy rozkazu «szefa» NKWD Nikołaja Jeżowa zginęło 200 tys. Polaków. Co w takim razie możemy powiedzieć o liczbie ofiar reżimu, zaczynając od rewolucji październikowej, której setna rocznica już za rok… Zaczęliśmy myśleć o wzniesieniu pomnika, krzyża lub dekoracji artystycznej, aby przypomnieć ludziom o tym, jak wielu naszych przodków jest męczennikami. Następnie zaczęliśmy zastanawiać się o czymś większym — tak powstał pomysł zbudowania kaplicy. Udało nam się to zrobić dzięki naszym  parafianom, ofiarności ludzi, wiernych z Polski, pewnego sponsora, który pomagał podczas budowy. Mamy nadzieję, że poświęcenie tej kaplicy odbędzie się w roku 2017. Jeszcze nie znamy dokładnej daty, ponieważ jeszcze trwa malowanie najważniejszej ikony — obrazu Sądu Ostatecznego. Chcemy również zbudować Drogę Krzyżową. Kaplica jest gotowa. To pomieszczenie o rozmiarze 204 metry kwadratowe. Ona jest bardzo duża i bardzo ładna.

— Parafianie opowiadają, że droga do spółczesnego Kationu (fabryka w Chmielnickim — red.) to szczególne miejsce — jest nazywana Drogą Męczenników. Jaka jest historia tego miejsca?

— Ja nie znam szczegółów. Jednakże w miejscu dzisiejszego centrum handlowego znajdowało się więzienie. Teraz niedaleko tego miejsca wzniesiono pomnik Anioła Żałobnego ku pamięci wszystkich poległych w jego piwnicach. Ludzie opowiadają, że jednocześnie z zachodnią obwodnicą, gdzie jesteśmy teraz, budowano teraźniejsze centrum handlowe. Przy sprzątaniu piwnicy byłego więzienia znaleziono czaszki, kości zamordowanych tam ludzi. Mówią więc, że znalezione tam szczątki ludzi, przywożono właśnie tutaj i tutaj chowano podczas budowy nowej drogi. Powtarzam to jako pogłoski, jednak jeśli ludzie tak nazywają tę drogę, to znaczy, że coś w tym jest.

Na Greczanach, mimo to że trwały represje, zawsze (z wyjątkiem kilku powojennych lat) przebywał jakiś kapłan. Okresowo władze pozwalały kapłanowi tu służyć: przez długi czas był tutaj ksiądz Borysowicz — jego grób jest tu w pobliżu kościoła, — ksiądz Budrewicz, ksiądz Witko, ksiądz biskup Jan Olszański, ksiądz Wiktor Tkacz oraz ojciec Vytautas Merkys, jezuita z Litwy.

Ciekawa historia trafiła się przed jego przyjściem. W roku 1973 bez informowania parafian władze «wzięły» księdza Witko. Ludzie postanowili wyjść na manifestację. To były czasy głębokiego komunizmu. Jedna kobieta zorganizowała procesję na głównym placu miasta przed pomnikiem Lenina. Pierwsze spotkanie nie udało się, bo ludzie byli przerażeni i nie poinformowani. Następnego razu zebrało się około 2000 osób, inne źródła mówią o 600 uczestnikach. Ale nawet jeśli było 600 osób, wciąż to duży tłum. Ludzie stali na kolanach przed pomnikiem Lenina i modlili się na Różańcu, milicja otoczyła ich, niektórych zatrzymała. Na pytania władzy: «Co wy tutaj robicie?», oni odpowiadali: «Modlimy się.» «O co się modlicie? —pytano ich. — My prosimy o kapłana, bo wy go zabraliście». Niestety nie mogę znaleźć świadków tych wydarzeń, może dzięki tej rozmowie znajdzie się człowiek, który będzie mógł opowiedzieć o tych szczegółach. Dzięki ich rozmowie wysłano tu księdza Vytautasa Markysa z Litwy. On był proboszczem tej parafii w ciągu 24 lat aż do końca lat 80‑tych. On zrobił wiele rzeczy. W tym rozbudował tę malutką cmentarną kaplicę, która stała tu od roku 1926, oraz która nie zmieszczała wszystkich ludzi przybywających z całego obwodu — to były tysiące. Teraz ta świątynia może zmieścić 1000 osób. On również zbudował nowy kościół w Chmielnickim (obecnie parafia Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata) i dom dla sióstr przy tej parafii. Widzimy, że ludzie sami walczyli o swoją świątynie, o swoich kapłanów. Oni byli gotowi za czasów «perestrojki» jeździć do Moskwy, starali się otrzymać wszelkie pozwolenia. Również to dotyczy innych parafii. Także do Moskwy za pozwoleniami na oficjalną działalność  jeździli zakonnicy wspólnoty greckokatolickiej. To tak krótko o korzeniach naszej współczesnej parafii…

— Jak ojciec uważa, skąd ludzie brali siły dla tak bohaterskich czynów?

— Rzecz bardzo prosta. Tam, gdzie jest żywa wiara, tam ludzie zawsze mają eklezjalne uczucie czyli pragnienie pełni kościoła. Taka pełnia jest obecna, tam gdy są sprawowane wszystkie sakramenty, przede wszystkim Eucharystia. Papież Franciszek niedawno przywołał przykład prześladowania w Japonii, gdzie w ciągu dwustu lat nie było żadnego księdza. Ojciec Święty powiedział: «Gdzie jest dojrzała wiara tam będzie kościół nawet jeśli nie ma kapłanów». Za 200 lat do Japonii przybyli misjonarze i zobaczyli, że kościół tam istnieje. Na pytanie, jak oni przetrwali w tym czasie, ludzie odpowiadali, że trwali dzięki Chrztu Świętemu: «Chrzciliśmy nasze dzieci, staraliśmy się po katolicku otprawiać pogrzeby», — powiedzieli. Uczono ich, że małżeństwo może być kościelne nawet bez kapłana, jeśli mężczyzna i kobieta mają szczerą wolę ułożyć je w obecności świadków. Oni prowadzili nabożeństwa, przekazywali wiarę swoim dzieciom, więc Kościół istniał. Majac wyłącznie sakrament chrztu, ludzie potrafili zorganizować się i przekazać wiarę swoim dzieciom. Właśnie tak było i tutaj, na naszych ziemiach. We wsiach wiemy, że nie było kapłanów, ale ludzie zachowali ubranie liturgiczne lub książki, przykrywali stół białym obrusem, ozdabiali go kwiatami. Ornat był symbolicznym znakiem obecności kapłana, oni znali porządek mszy, brali udział w takiej paraliturgii. Spożywali Słowo Boże, śpiewali pieśni religijne, w okresie bożonarodzeniowym śpiewali w rodzinie kolędy; podczas Wielkanocy śpiewali na cześć zmartwychwstałego Zbawiciela; w maju i październiku śpiewali pieśni na cześć Matki Bożej. Jeśli więc jest wiara, to ludzie mają wielkie pragnienie ewangelizować, przekazywać wiarę dzieciom.

 Ojciec też powiedział, że pamięć o ofiarach reżimu komunistycznego jest ważna dla Ukrainy dzisiaj, ważna jest dla nas — potomków tamtych ludzi…

— Dlaczego budujemy pomniki naszym bohaterom? Aby zaświadczyć prawdę, zachować pamięć o naszych korzeniach. Pamiętamy nie tylko piękne wydarzenia, ale też smutne, jak rocznicy początku wojny pierwszej lub drugiej… Przypominamy również męczennictwo ludzi, ofiar totalitaryzmu, pamiętamy, żeby ludzie mieli możliwość na tym się uczyć. Mówimy, że historia jest nauczycielką życia.

Kiedy ludzie przeglądają strony swojej historii — historii swojego narodu, — widzą tam też pozytywne zmiany, a także różne tragedie, wojny, obozy koncentracyjne. To jest bardzo ważne dla młodzieży w kontekście tego, co dzieje się w Donbasie i na Krymie. To jest również historia. Był Majdan, ale moim zdaniem, skoro Ukraina pokazała, że chce sama decydować o swoim losie i swojej przyszłości, o swoich priorytetach, pokazała, że chce być otwarta na cały świat, komuś na wschodzie to się nie spodobało. Putinowi albo temu systemowi… Oczywiście dużo rzeczy zmieniło się w Rosji. Jest dobra wiadomość, że to są dobrzy ludzie, ale jest też propaganda, absolutna nieprawda, która reprezentuje inne narody — Zachód, Amerykę czy Polskę — jako wrogie do Rosji. To jest nieprawda!

Pewnie, że są różni ludzie, niektórzy rzeczywiście mogą w taki sposób postrzegać Rosję, ale ogólnie wszyscy pragną żyć w pokoju z innymi narodami. Wojna w Donbasie, sytuacja na Krymie pokazuje brak szacunku do ludzkiej wolności. Chcemy przypominać ludziom, czym kończy się każdy system oparty na ateizmie, który wyrzuca Boga z ludzkich serc, który niszczy świątynie, zabrania ludziom się modlić; chcemy przypominać również, czym kończą się systemy, które zabierają ludziom ziemię z nienawiści lub chytrości. Ofiary wołają do was dzisiaj: «Dość krwi zostało przelane w historii ludzkości».

Bardzo przykro, że zapominamy, co wydarzyło się po rewolucji październikowej, która przyniosła system radzieckiej czy też nazizm, który stwarzał obozy koncentracyjne. My również zapominamy, że w dziejach Europy była inna rewolucja — francuska, która miała miejsce pod koniec osiemnastego wieku. Do dziś Francja corocznie obchodzi 14 lipca jako święto narodowe. Rewolucja ta uznawana jest za coś absolutnie pozytywnego i dobrego jak korzenie nowoczesnej Europy. Jednak wtedy odbywały się okropne zniszczenia chrześcijan, katolików, mówiono nawet o dwóch milionach ofiar wśród chrześcijan. Tylko w Normandii zginęło pół miliona katolików; nadal mówienie o tych faktach wywołuje wielki opór, strach; nie pozwala się na przykład wydawać książek na ten temat lub czytać wykładów. Naszym obowiązkiem jest przypominanie o tych faktach, przypominanie o działalności władz, które zabijały ludzi myślących i pragnących żyć inaczej; oni nie byli wrogo  nastawieni wobec władz, jednak zostali zabici za ich przekonania i religię.

— Czy nasze milczenie również staje się rodzajem współudziału w grzechach przeszłości?

— Ludzie milczą z różnych powodów, czasami ze strachu… Jednak Bóg nie milczy, Bóg posyła swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który mówi prawdę — za tę właśnie prawdę został ukrzyżowany. Jego słowa nie spodobały się uczonym w piśmie i faryzeuszom. On nie siedział cichutko, nie milczał; prawda jest zawsze przeszkodą dla diabła i jego sług. Nie trzeba się bać, musimy robić konkretne rzeczy dla dobra przyszłych pokoleń, abyśmy pamiętali, dokąd prowadzi każdy totalitaryzm. Należy również przypomnieć zniszczenie Ormian przez Turków. Pewne kręgi bardzo nie chcą podejmować tego tematu.

— Najbardziej wymowne są osobiste historie konkretnych osób lub rodzin. Czy istnieje taka historia, która szczególnie dotknęła serca Księdza?

— Od samego początku mojego pobytu tutaj wywierało na mnie wielkie wrażenie to, jak ludzie w tych trudnych czasach, gdy nie było kapłanów lub był tylko jeden, który nie mógł ogarnąć w całości pracy duszpasterskiej (ponieważ musiał zajmować się budową i nie miał możliwości katechizować), członkowie tercjarzy lub zwykłe kobiety, które miały większe doświadczenie wiary i wiedzy, organizowały zajęcia w świątyni lub w domach parafian. Tam dzieci przygotowywały się do pierwszej komunii i spowiedzi. Opowiadano mi również, że niektórzy ludzie z okolicznych wsi przyjeżdżali już w piątek wieczorem, żeby się pomodlić w świątyni, zostawali w sobotę na cały dzień, a w niedzielę brali udział w dwóch lub trzech Mszach, potem autobusem wracali do domu. Oni byli tutaj przez 2 dni i mieli swoje dni duchowej odnowy. To bardzo inspiruje. Takich ludzi było niemało. Dzisiaj nam tego brakuje, dzisiaj życie rodzin ogranicza się telewizorem. Pamiętam swój dom. Ojciec zbierał nas w godzinach wieczornych, czytał na przykład, «Quo Vadis» Henryka Sienkiewicza, Pismo Święte, myśmy się modlili na różańcu… Podczas prześladowań ludzie wiedzieli — to jest szansa do przekazywania wiary dzieciom. Zwykle robili to rodzice lub babcię i to była ważna praca, praca Boża. Jest to nie tylko charakterystyka Greczan. Tak przekazywano wiarę w innych zakątkach Ukrainy, myślę, że podobno było wśród grekokatolików czy też prawosławnych.

 Rozmawiając z Księdzem przypominam rozmowę z kapłanem jednego z krajów misyjnych. Na moje pytanie, czy mają oni u siebie jakieś sanktuarium odparł: «Nasze sanktuarium to pierwszy zbudowany na wyspie kościół». W takim sensie świątynia na Greczanach może być uważana za sanktuarium, nieprawdaż?

— Owszem. To chyba jest najważniejsza rzecz, jeśli chodzi o naszą świątynie — jedną z nielicznych na Ukrainie oraz na terenach byłego ZSRR… Świątynia na Greczanach zotawałała otwarta w tych czasach, dlatego przyjeżdżali tu ludzie nawet z Moskwy, Sybiru, Kijowa czy Odesy, by ochrzcić dziecko, wyspowiadać się czy wziąć ślub; przychodzili niczym do źródła… To miejsce można nazwać sanktuarium nie tylko, dlatego że tutaj szanujemy świętą Annę, w jakiś tajemniczy sposób to miejsce jest święte świętością tych męczenników, którzy oddali swoje życie za wiarę, za Chrystusa.

Doceniając innych wiernych chcę powiedzieć, że właśnie w tej parafii koncentruje się gniew, nienawiść władz wobec wiernych oraz, jak już mówiłem, wobec Polaków… Takie ich poświęcenie przynosi owoce: nasza parafia dzisiaj jest bardzo żywa, ma dużo dzieci oraz młodzieży, prowadzone są katechezy, działają tu wspólnoty, na przykład, neokatechumenalne (to prawie 200 osób, przeważnie młodzież, które biorą udział w Liturgii Słowa oraz Eucharystii); jest już 20 wspólnot Żywego Różańca, Trzeci Zakon Karmelitański. Mamy też dom rekolekcyjny, przez 12 lat jego istnienia prawie 3000 osób wzięło udział w rekolekcjach ignacjańskich, na różne dni odnowy tutaj przyjeżdża prawie 8000 osób. Parafia żyje i to są owoce wiary tych męczenników.

 

Інші статті за темами

ПЕРСОНА

Henryk Dziadosz SJ

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

ПІДТРИМАЙТЕ CREDO
Шановні читачі, CREDO — некомерційна структура, що живе на пожертви добродіїв. Ми з вдячністю приймемо Вашу допомогу. Ваші гроші йдуть на оплату сервера, роботу веб-майстра та гонорари фахівців. Переказ через ПриватБанк: Пожертвування можна переказати за такими банківськими реквізитами:

5168 7427 0591 5506

Благодійний внесок ПРИЗНАЧЕННЯ ПЛАТЕЖУ: Добровільна пожертва на здійснення діяльності часопису CREDO.

Інші способи підтримати CREDO: (Натиснути на цей напис)

Щиро дякуємо читачам за жертовність усім, хто нас підтримує!
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: