Dnia 4 listopada pożegnano pomocniczego diecezji kamieniecko-podolskiej Jana Niemca. Żałobną mszę świętą odprawiono w parafii pw. św. Stanisława w Dobrzechowie w diecezji rzeszowskiej.
Przed Eucharystią wszyscy obecni w świątyni pomodlili się różaniec — do każdej tajemniczki były krótkie rozważania, zwłaszcza o zmarłym biskupie Janie. Z Kamieńca Podolskiego przyjechał na pożegnanie ze swoim współbratem biskup Radosław Zmitrowicz, który przyznał się, że został biskupem pomocniczym, właśnie przez to że biskup Jan bardzo chorował. Przewodniczył mszy pogrzebowej ordynariusz diecezji kamieniecko-podolskiej Leon Dubrawski. Przyjechał także metropolita lwowski, arcybiskup Mieczysław Mokrzycki. Ale niestety wielu księży i biskupów z Ukrainy nie mogło przybyć na uroczystości z powodu ścisłych ograniczeń w okresie pandemii koronawirusa.
Przed początkiem mszy przeczytano postanowienie Prezydenta Republiki Polska Andrzeja Dudy, w którym pośmiertnie odznaczono bpa Jana Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Za jego „wybitne zasługi w niesieniu pomocy Polakom na Wschodzie, za działalność charytatywną i społeczną, za osiągnięcia w pracy duszpasterskiej“.
Także odczytano telegram Ojca Świętego, w którym składa na ręce biskupa rzeszowskiego kondolencje z powodu śmierci bpa Jana. Papież zapełnił o duchowej łączności z uczestnikami uroczystości pogrzebowych.
„Dziękuję za życie i posługę apostolską tego wiernego świadka Ewangelii. … On pozostawił po sobie dostojne świadectwo pobożności.“ Telegram podpisali także kardynał Pietro Parolin, Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, abp Salvatore Pennacchio, Nuncjusz Apostolski w Polsce.
Homilię żałobną wygłosił abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski.
— Święty Antoni z Padwy mawiał: nic pewniejszego od śmierci, nic bardziej niepewnego od jej godziny. […] To działanie śmierci bez wątpienia napełniło nas smutkiem i głębokim żalem, ponieważ po ludzku wszystko zakończyło się zbyt szybko. Jest jednak coś, co pozwala nam żyć nadzieją. Jest to wiara w świętych obcowanie. Wiara w szczęśliwe i błogosławione życie, jakie zostało nam obiecane na Chrzcie Świętym pod warunkiem, że będą przepasane nasze biodra i zapalone pochodnie, a my zawsze gotowi, aby otworzyć drzwi, gdy zastuka Pan nieba i ziemi, Pan naszego wczoraj, dzisiaj i błogosławionej wieczności.[…]
Taką naukę głosił przez 33 lata swojej posługi w Kościele zmarły biskup Jan, przygotowując wiernych na ten jedyny w życiu moment, jakim jest spotkanie z Bogiem w godzinie ziemskiej śmierci, która przychodzi nie wtedy, kiedy człowiek chce, ale wówczas, gdy wypełni się czas wędrówki w stronę Domu Ojca.
Dlatego spoglądając na trumnę ks. bpa Jana, widzimy dopełniony czas jego myśli, mowy i postępowania, a pełni nadziei, wiary i miłości dziękujemy Bogu za jego spełnione życie, za ofiarną posługę w Kościele. Dziękujemy za głoszone Słowo Boże, z którym nastawał w porę i nie w porę, kiedy trzeba, wykazywał błąd oraz podnosił na duchu i pocieszał. Dzisiaj po raz ostatni głosi nam kazanie, tym razem jest ono bez słów. A jedynym pouczeniem, jakie nam pozostawia, jest świadectwo przemijalności, dopłynięcia do brzegu jednego życia, aby rozpocząć drugie, tym razem wieczne. […]
Stojąc nad trumną księdza biskupa Jana pragnę o jego śmierci powiedzieć pełnymi nadziei słowami: śmierć sprawiedliwych nie jest śmiercią — to prawdziwe narodzenie. Kościół w nadzwyczajnej swej mądrości nie nazywa dnia śmierci inaczej jak dzień narodzin dies natalis. Twoim dies natalis był 27 października, miejscem — szpital w Łańcucie, a oczekiwaniem na zmartwychwstanie będzie katedra w Kamieńcu Podolskim, do której przed 28 laty wyruszyłeś jako misjonarz, aby wesprzeć odradzający się Kościół w Ukrainie. Zawędrowałeś wówczas na Podole, gdzie ofiarnie służąc Bogu i ludziom, kształciłeś i wychowywałeś pokolenia nowych kapłanów. Nie ma ich wszystkich tutaj, ponieważ pandemia nie pozwoliła im przybyć. Ale wierzę, że tam na Podolu, gdzie jest twój dom, wielu ze łzami w oczach stanie na progu katedry i biorąc twoją trumnę na ramiona, wniesie ją jako kamień węgielny ich wiary i kapłańskiej posługi, —
powiedział metropolita.
Po zakończeniu mszy żałobnej zostały wygłoszone podziękowania i pożegnania. M.in. bp Leon Dubrawski podziękował Bogu za biskupa Jana: za jego posługę kapłańską, rektorską, za biskupstwo, a także przeprosił go w imieniu wszystkich kapłanów i wiernych diecezji, za wszystko co mogło być w życiu nie tak.
— Pozostawił po sobie w Ukrainie bardzo dobre świadectwo. Świadectwo wiary, pobożności, miłości, świętości. Zawsze patrzyłem, […] gdy podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu nigdy nie odrywał oczu od Pana Jezusa. Zauważyłem, ze swoje cierpienia przeżywał w świętości. Zawsze był wpatrzony w Pana Jezusa.
Nie możemy zgodzić się jeszcze z tym, że on odszedł. Wydaje mi się, że cały czas nam towarzyszy. Dlatego dziękuję Polsce w szczególny sposób, że w trudnych czasach wysyłała do Ukrainy księży, żeby tam budowali drogę dla Kościoła, pomagali odradzać go, –
dodał Ksiądz Biskup.