W Zaporożu bracia albertyni, aby nakarmić ubogich, wypiekają w klasztorze chleb. Każdego dnia na stoły jadalni dla ubogich o nazwie Dobry Chleb trafia 120 chlebów. Ale chleb od albertynów, to nie tylko pokarm dla ciała. To także nadzieja, że Bóg troszczy się ubogich.
Gdy św. brat Albert Chmielowski zakładał przeszło sto lat temu noclegownie dla bezdomnych, często powtarzał, że aby osiągnąć świętość wystarczy być po prostu „dobrym jak chleb”. W Zaporożu realizują to bracia albertyni. Do prowadzonej przez nich jadalni, która znajduje się przy zaporoskiej konkatedrze Boga Ojca, każdego dnia z całego miasta, a nawet okolicy, przychodzi wielu ludzi starszych, bezdomnych, a nawet uzależnionych od narkotyków i alkoholu. Każdy z nich otrzymuje gorącą zupę z chlebem. Dwaj albertyni: br. Józef Maria i br. Alojzy sami pracują w kuchni. Rozlewają zupę, kroją chleb, rozdzielają odzież z pomocy humanitarnej.
Albertyni do Zaporoża przyjechali z Polski piętnaście lat temu. Od razu zaczęli pomagać ubogimi. Oprócz jadalni, prowadzą w mieście także przytulisko. W domu tym schronienie trzydziestu mężczyzn. „Jeśli tylko będą tego chcieli i wezmą się w garść, mają szansę, aby ponownie stanąć na nogi i zacząć normalne życie – mówi o nich br. Wiesław, przełożony wspólnoty albertynów. W tym też budynku znajduje się piekarnia. Pracuje w niej Misza. Szesnaście lat przeżył na ulicy. Pewnego dnia trafił do noclegowni u braci. Dzięki nim uwierzył nie tylko w Boga, ale i w to, że może stać się normalnym człowiekiem. Tutaj też nauczył się wypiekać chleb. Dziś pracą tą zarabia na utrzymanie. Założył rodzinę i ma dwóch synów.
W listopadzie także we Lwowie zostanie otwarta noclegownia prowadzona przez braci albertynów.