Ukraina

Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Czerniowcach. Być albo nie być? 

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

12 czerwca 2021, 14:30 1994 Ołena Dowgaliowa

Ten kościół nie jest pomijany ani przez turystów, ani przez media katolickie czy też świeckie. Ta neogotycka budowla sakralna, jedyna w swoim rodzaju na Bukowinie, słusznie nazywana „perłą” Czerniowiec, a mieszkańcy miasta sprawiedliwie są dumni z tego zabytku lokalnej architektury XIX wieku. 

Ale uwaga do tego dzieła architektury wynika niestety nie tylko z jego piękna i wyjątkowości. Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa po 10 latach biurokracji zwrócony wspólnocie rzymskokatolickiej, która stara się ożywić jego dawną świetność, obecnie jest w opłakanym stanie. Jego historia jest podobna do losów wielu świątyń w byłym Związku Radzieckim. Kiedy patrzysz na ten mimo wszystko majestatyczny kościół, którego nie udało się zniszczyć do końca, przychodzą na myśl wersety z Litanii do Najświętszego Serca Jezusa: 

"Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze,
Serce Jezusa, zelżywością napełnione,
Serce Jezusa, dla nieprawości na­szych starte,
Serce Jezusa, aż do śmierci po­słuszne… "

 

 

 

Z dziejów świątyni. "Serce Jezusa"

Kościół Najświętszego Serca Jezusa — zwany też kościołem jezuitów — został zaprojektowany przez dyrektora Czerniowieckiej Wyższej Szkoły Przemysłowej profesora Leitznera. Ten budynek jest uważany za jego najlepsze dzieło. Leitzner osobiście nadzorował budowę. Kamień węgielny pod budowlę położono 7 czerwca 1891 r., a w 1894 już zakończono budowę; jego konsekracja odbyła się 25 października 1894 r. Fundusze na budowę zbierali miejscowi wierni, wysocy urzędnicy, a także wierni z całej Europy. Do sprawy włączyli się przedstawiciele różnych wyznań. Witraże okienne przywieziono z Polski. Autorem fresków był artysta Kasza z Mikołajowa, a ołtarz główny i ambonę wykonał Tyrolczyk Schtufleser. Zainstalowane w świątyni organy o wartości 5000 florenów zostały wykonane w fabryce Rieger w Niemczech. W tym czasie wszystko to było terytorium Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Jedynie wiosną  1894 r. z zagranicy — z Edynburga — przywieziono trzy dzwony. Największy nazwano „Sercem Jezusa”.

 

 

Ołtarz główny świątyni został wykonany w stylu neogotyckim. Oprócz ołtarza głównego były również ołtarze boczne. Po jednej stronie stał ołtarz Najświętszej Maryi Panny. Obraz umieszczony w tym ołtarzu miał koronę ozdobioną 12 gwiazdami. Po obu stronach obrazu znajdowały się dwie rzeźby: św. Teresy od Dzieciątka Jezus i św. Małgorzaty Marii Alakok. Dziś przypominają nam o tym papierowe obrazki tych świętych, umieszczone w miejscu dawnego ołtarza na poszarpanej ścianie. 

Z drugiej strony wybudowano ołtarz ku czci Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego (jezuitów). W ołtarzu tym stała figura św. Franciszka Ksawerego, misjonarza jezuitów. W pobliżu znajdowało się kilka mniejszych rzeźb. W świątyni było też kilka innych ołtarzy. Teraz na jednej ze ścian wisi duży plakat przedstawiający, jak wyglądało wnętrze przed II wojną światową. Jedną z ozdób świątyni była Droga Krzyżowa. Do dziś przetrwała tylko jedna z jej stacji; ta drewniana płaskorzeźba z XIX wieku przechowywana jest w Czerniowieckim Muzeum Krajoznawczym.

Wewnątrz kościół Najświętszego Serca był ozdobiony polichromią i witrażami, w prawie zniszczonymi podczas przebudowy budynku na archiwum. 

 

 

Jedna z kaplic znajdowała się w podziemiach. Pochowano tam 60 polskich żołnierzy, którzy zginęli podczas I wojny światowej. W 2015 roku w podziemiach wzniesiono pomnik ze środków przekazanych przez Polskę. 

 

 

Kolejna kaplica – św. Antoniego. Znajdowała się w skwerze po lewej stronie od świątyni; w tym miejscu jezuici mieli niegdyś ogród. W październiku 1978 r. budynek spłonął, a niedługo potem rozebrano jego ruiny; według jednej z wersji brało w tym udział KGB. 

Obok świątyni wybudowano pomieszczenie dla księży. Wspólnota jezuitów nie tylko tu mieszkała, ale także prowadziła katechezy dla  dzieci i dorosłych; działały tu różne grupy modlitewne.

 

 

Epoka sowiecka. "Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze" 

Po dojściu władzy sowieckiej do Bukowiny w latach 1940-1941 Kościół nadal działał, ale znajdował się pod nadzorem NKWD – jej administracja w Czerniowcach znajdowała się tuż po drugiej stronie ulicy. 

W czasie II wojny światowej ojcowie Kościoła Najświętszego Serca Jezusa uratowali wielu Żydów przed zagładą. Świątynia miała jedną cechę: był to kościół rektoralny, tzn. nie sprawowano w nim sakramentów chrztu, małżeństwa, także nie odbywały się pogrzeby. Jednak od początku okupacji Czerniowiec przez wojska rumuńskie i niemieckie w 1941 roku i rozpoczęcia represji wobec Żydów, wielu z nich zostało ochrzczonych w tym kościele. W czasie okupacji hitlerowskiej księża rzymskokatoliccy wystawiali metryki chrztu czerniowieckim Żydom przebywającym w getcie. W taki sposób ci ludzie mieli szansę na poratunek. 

 


 

Parafia rzymskokatolicka przestała istnieć w 1944 r., po powrocie wojsk sowieckich, a ostatniego proboszcza Władysława Kumorowicza wywieziono na Syberię. W 1945 r. lokalne władze przekazały świątynię społeczności prawosławnej przychylnej do nowej władzy. Ale w ciągu roku został odebrany prawosławnym, z powodu tego, że nie mogą być dwie cerkwi w mieście. Chociaż istnieje opinia, że to ​​dach wieżowy z krzyżem po prostu „kłuł oczy” enkawedzistom.

 

 

"Serce Jezusa, zelżywością napełnione"

"Świątynia pozostawała zamknięta i niestrzeżona aż do lat 60. XX wieku. W tym czasie ludzie zdążyli ukraść wiele sprzętów kościelnych, w szczególności dzwony, które zniknęły bez śladu i dzisiaj nic o nich nie wiadomo; mechanizm zegara z wieży świątyni, który co godzinę melodią ogłaszał godzinę na wszystkie cztery strony świata; organy, jedne z najlepszych w Europie, które chcieli kupić ormiańscy katolicy, ale nie pozwolono im. Organy te rozbito i wyrzucono na podwórze; tam stały porzucone, dopóki nie zostały rozebrane na kawałki. Obecny proboszcz parafii o. Stanisław Smolczewski SJ wspomina, że ​​kiedyś pewien nieznajomy podszedł do niego na ulicy i opowiedział, jak jako dziecko wraz z innymi chłopcami wyjmował piszczałki z organów pod kościołem, które po prostu wyrzucili i "grał" na nich. Mężczyzna pożałował i przeprosił księdza. 

 


 

W 1961 r. postanowiono umieścić  w świątyni dokumenty archiwum regionalnego, które do tej pory były przechowywane w czterech różnych budynkach miasta. Świątynia została przebudowana na trzykondygnacyjny urząd. W rezultacie większość wnętrza zostala utracona. Zniszczono, pomalowano i zamurowano malowidła i wszystko, co może przypominać o związku budynku z religią. Wnętrze podzielono na trzy kondygnacje dwoma żelbetowymi stropami, które zostały przymocowane do ścian świątyni za pomocą metalowych belek. Stare witraże zostały rozbite, aby przez okna można było podawać betonowe płyty do budowy. W dolnej części witraże uległy zniszczeniu, ocalały jedynie górne. Między kolumnami zbudowano ceglane mury wzmacniające regały archiwalne. Na miejscu ołtarza urządzono gabinet dyrektora archiwum, pod ołtarzem – toalety…

 

 

"Serce Jezusa, dla nieprawości na­szych starte"

Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku pojawiła się nadzieja na powrót kościoła katolikom. W 1996 r. utworzono wspólnotę parafialną, a pod koniec lat 90. w 2000 r. Prezydent Ukrainy wydał dekret o zwrocie obiektów sakralnych w roku 2000. W 2001 roku, na wniosek Prezydenta Ukrainy, budynek kościoła Najświętszego Serca Jezusa został wniesiony do harmonogramu przekazania go wspólnocie katolickiej. Jednak władze lokalne przekazały kościół parafii dopiero dziewięć lat później. Od tego czasu parafianie rozpoczęli odbudowę kościoła. Koszt renowacji i przebudowy budynku oszacowano na około 5 milionów dolarów. W 2000 r. organizacje kościelne w Stanach Zjednoczonych i Europie zgodziły się przekazać tę kwotę, ale pod jednym warunkiem: kościół powinien należeć do parafii, a nie do państwa. Natomiast bez względu na to, jak bardzo starali się parafianie, kościół został zwrócony wiernym dopiero w 2010 roku. Oczywiście nikt tak długo nie czekał, a środki te poszły na renowację innych obiektów sakralnych. 

Rada miejska obiecała wspólnocie parafialnej przeznaczyć 600 tys. hrywien dla opracowania dokumentacji projektowo-kosztorysowej; miasto musiało również opracować tę dokumentację. Po sześciu miesiącach przygotowania niezbędnych dokumentów okazało się, że dla sporządzenia dokumentacji projektowej i kosztorysowej trzeba spłacić nie 600 tys., ale półtora miliona hrywien. Parafia zaś nie otrzymała żadnych pieniędzy ani dokumentacji, bez której nie można rozpocząć prac konserwatorskich.

 

 

Nieco później proboszcz parafii o. Stanisław Smolczewski miał okazję wyjechać do Australii, gdzie lokalna Polonia zebrała ponad 80 tysięcy dolarów. Kwota została przekazana przez Fidobank, ale w 2016 roku on zbankrutował, a pieniądze zniknęły na zawsze. Apele do prezydenta i rządu nie pomogły — pieniędzy nie zwrócono nawet częściowo. Dowiedziawszy się o tym, Polonia w Australii ponownie zaprosiła o. Stanisława i ponownie zebrała fundusze. Ale odtąd ksiądz nie ufa ukraińskim bankom. Oczywiście parafianie i dobrodzieje także zbierają datki na odbudowę kościoła, ale nie jest to aż tak duża suma. Sama wspólnota parafialna nie jest w stanie odbudować kościoła, ale nie traci serca i robi wszystko, co możliwe. Mimo wszystkich trudności praca nie ustaje. 

"Gdy tylko wpłyną pieniądze – a są to darowizny, robimy, co możemy", – mówi o. Stanisław. Zapytany, ile trzeba było na odrestaurowanie świątyni, kapłan odpowiedział, że trudno to ustalić: jeśli pierwotnie było to pięć milionów dolarów, to teraz trzeba do tego dodać inflację. Ponadto dużą część pracy wykonali wolontariusze: rozebrali ściany, sufity i inne konstrukcje zbudowane podczas przerabiania kościoła w archiwum; wywieźli odpady budowlane, a ich nieraz zbierało się na kilka ciężarówek.

 

"Serce Jezusa, aż do śmierci po­słuszne"

Rozmawiamy z proboszczem w pustym, zakurzonym kościele, który w poprzednich latach – w przededniu święta parafialnego, Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa – był już posprzątany, udekorowany i czekał na gości, zwłaszcza tego najważniejszego

Gościa i Pana w Przenajświętszym Sakramencie. 

Przez wiele lat parafianie obchodzili święto parafialne uroczystą Mszą świętą na dziedzińcu, przed drzwiami świątyni. A od 2014 roku, kiedy rozebrano i usunięto dodatkowe ściany i kondygnacje, już  w środku. 

 

 

Ale ostatnie dwa lata – 2020 i 2021 – ze względu na pandemię koronawirusa uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa jest obchodzona skromnie, z zastrzeżeniem restrykcji sanitarnych, w kaplicy domu parafialnego. 

To tam od czasu powrotu świątyni codziennie odprawiana jest msza św. W 2020 roku, także po długich negocjacjach i oczekiwaniu, wiernym zwrócono dom parafialny. Dodało się więc radości, ale i pracy. 

Na pytanie, co już zostało zrobione, a co pozostaje do zrobienia w odnowionym kościele – a teraz i domu parafialnym – o. Stanisław odpowiada: 

"Od samego początku, czyli od 2010, zrobiliśmy dach wieżowy; załataliśmy dach, ale tylko załataliśmy, bo bardzo mocno przeciekał, wewnątrz rozebrano ściany i stropy (po archiwum) urządzono kryptę żołnierzy polskich; zamurowaliśmy otwory drzwiowe wykonane przez archiwum, wymieniliśmy okna, odnowiliśmy stare witraże i wykonaliśmy dwa nowe na bocznych ścianach wieży. Odrestaurowano również drzwi wejściowe i boczne oraz zamontowano drzwi wewnętrzne – staraliśmy się, aby wyglądały jak te pierwsze. To bardzo kosztowna praca. Wszystkie specjalistyczne prace wykonuje firma posiadająca licencję na konserwację zabytków architektury. Tylko w ten sposób możemy tutaj dokonywać napraw".

 

 

Na pozór nie wydaje się to dużo, ale w rzeczywistości jest to tytaniczna praca, wykonywana głównie przez wolontariuszy. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę więcej niż jedną historię „zniknięcia” środków na odbudowę świątyni. 

Teraz przede wszystkim trzeba wymienić przegniłą konstrukcję dachową i pokryć dach blachą miedzianą. To, mówi o. Stanisław, będzie wymagało około pół miliona dolarów. Ponadto trzeba co najmniej 200 000 $, aby osuszyć fundament i zrobić hydroizolację. To jest priorytet. 

"A jak z władzą lokalną, wydziałem architektury — czy się interesują, pomagają?" — pytam. "Tak, oni się interesują.  Pytają, co już zostało zrobione", – odpowiada o. Stanisław.

"Czy w świątyni pozostały jakieś historyczne konstrukcje lub rzeczy?"

"Tylko drzwi zewnętrzne, które odrestaurowaliśmy. W środku NIC nie pozostało, tylko zewnętrzne ściany i kafelki na podłodze. Oto co pozostało od św. Antoniego, ta figura stała kiedyś w kaplicy" – ksiądz wskazuje na pozostałości figury świętego: część tułowia bez głowy, prawie bez rąk i z pozostałą nogą Dzieciątka Jezus.

 

 

"Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze" 

"W ciągu tych 11 lat kościół stał się nie tylko budowlą sakralną"– mówi ks. Stanisław. "Jeszcze nie działa jako świątynia, ale już jednoczy". Przede wszystkim przychodzą tu na ochotnika zupełnie inni ludzie: wszystkie wyznania, zarówno chrześcijanie, jak i niechrześcijanie – np. Żydzi – i ateiści. Każdy pracuje na chwałę Boga – "na miłość boską", jak to mówią. "Pytałem kiedyś ateistę, dlaczego przyjechał tu pracować. Odpowiedział, że chce, aby miasto znów miało tak piękny budynek " — opowiada ojciec Stanisław. 

Przed pandemią, prawie co miesiąc w okresie ciepłej pory roku, w świątyni odbywały się fora młodzieży chrześcijańskiej, przygotowywane kolejno przez różne wyznania. Na terenie kościoła, za zgodą proboszcza, baptyści od kilku lat co sobotę karmią bezdomnych. Odbywały się różne koncerty, w szczególności — absolwentów Szkoły Artystycznej (której gmachem do niedawna był dom parafialny), broniących swoich prac dyplomowych, a także koncerty charytatywne wykonawców muzyki klasycznej. Pieniądze z tych koncertów przeznaczone były na remont świątyni. Odbywała się  tutaj część imprez Festiwalu Literackiego MeridianCzernowitz.

 

Tak oto, powoli, nie odzyskawszy nawet swojego pierwotnego piękna, świątynia Najświętszego Serca Jezusa staje się nie tylko miejscem świętym, ale miejscem jednoczącym i niosącym nadzieję.

 

"Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie" 

Pandemia dotknęła wszystkie dziedziny naszego życia. Wpłynęło to zarówno na życie parafii Serca Jezusa, jak i na przebieg prac w kościele. "W zeszłym roku ludzie bardzo się bali, było zagrożenie, więc prawie do niedawna w kościele nie robiono żadnych prac: wznowiliśmy je gdzieś jesienią 2020 roku, potem w zimie była przerwa i na wiosnę ruszyliśmy znowu", — mówi proboszcz. — "Zmniejszyła się liczba osób na mszy świętej (w kaplicy), mimo że wprowadziliśmy dodatkowe msze w dni powszednie i weekendy. Drugi rok z rzędu święto odbywa się również w kaplicy, z przestrzeganiem zasad kwarantanny. Nie planujemy również żadnych innych wydarzeń." 

 

 

Tak, nasza przyszłość wydaje się coraz bardziej niepewna. I nie wiadomo, dlaczego Bóg prowadzi tak trudną i ciernistą drogę. Czerniowiecki kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa, którego ani czas, ani władze sowieckie, ani współczesna obojętność nie zdołały zniszczyć, jest takim znakiem nadziei i znakiem wiary, że wszystko, co zakorzenione w Sercu Jezusa, ostoi się na wieki i będzie głosić chwałę Bożą.

Інші статті за темами

ПЕРСОНА

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

Pomóż CREDO trwać!
Tworzymy dla Ciebie i dzięki Tobie!

WSPOMÓŻ NAS.

PL47102010263947000019137233

KredoBank PKO Bank Polski Group
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: