W święto Ofiarowania Pańskiego lwowska wspólnota rzymskokatolicka, którą otaczają swoją opieką duszpasterską ojcowie dominikanie zgromadziła się na obchody święta parafialnego. Podobno jak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy msza święta odbyła się nie w świątyni, lecz holu kurii lwowskiej archidiecezji, która znajduje się obok świątyni, ponieważ rzymscy katolicy nadal nie mają dotąd dostępu. Mszy świętej przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Edward Kawa.
Biskup zachęcił wiernych obu obrządków modlić się w intencji tego, żeby wszyscy znowu mogli się modlić w kościele Matki Bożej Gromnicznej, żeby każda osoba miała prawo swoją wiarę wyznawać i miała dla tego odpowiednie miejsce.
Sytuacja obecnie wygląda tak: Stolica Apostolska zatwierdziła postanowienie metropolitów lwowskich obu obrządków dotyczące kanonicznego oddania kościoła Matki Bożej Gromnicznej dla Kościoła rzymskokatolickiego, jednak wspólnota greckokatolicka tego postanowienia nie zaakceptowała i planuje je oprotestować. Stąd ani katolicy obrządku zachodniego, ani też wierni obrządku bizantyjskiego nie mają możliwości odprawiać mszy świętych w tej świątyni.
W liście do wspólnoty wiernych Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego parafii Ofiarowania Pańskiego, wystosowanego 6 grudnia 2018 roku, metropolita Mieczysław Mokrzycki, napisał:
– Kierując się troską o wspólne dobro, proponuję na obecny okres oraz okres bożonarodzeniowy, tymczasowe rozwiązanie naszego sporu: wróćmy do poprzednich zasad odprawiania nabożeństw obu obrządków na zmianę. Ponieważ Wasza wspólnota nadal nie ma kapłana i nikt nie odprawia mszy w świątyni, proponuję, żeby dla Waszej wspólnoty służył o. Piotr Bałog OP, który jest Ukraińcem oraz birytualistą, to znaczy, że zgodnie z prawem kanonicznym, ma prawo odprawiać msze w różnych obrządkach.
Ojciec Piotr Bałog OP skomentował dla CREDO sytuację:
Wspólnota greckokatolicka otrzymała świątynię we własność już po tym, jak kardynałowie Huzar i Jaworski umówili się o kolejność odprawiania nabożeństw. Na ten moment Kościół rzymskokatolicki już niejednokrotnie prosił o oddanie świątyni, ponieważ należy ona do całego zespołu, który zawiera budynek kurii, byłe pomieszczenia seminarium i właśnie tę świątynię.
Z okazji wizyty papieża Jana Pawła II do Ukrainy w roku 2001 udało się uzgodnić z władzami miasta oddanie budynku kurii, a z kardynałem Huzarem umówiono się o pewną wymianę: rezygnacja z pretensji na kościół św. Kazimierza na ul. Krywonosa na rzecz kościoła Matki Bożej Grómnicznej. Podczas negocjacji na wyższych poziomach, wspólnota greckokatolicka zbierała pozwolenia i dokumenty na świątynię. Od początku odprawiania mszy na zmianę, wspólnota greckokatolicka zaczęła starania o prywatyzację świątyni. Na ile wiem, świątynia jest własnością prywatną. Jak to stało się możliwe, ze względu na to, że jest ona zabytkowym budownictwem, — tego nie znam. Ewentualnie parafianie założyli spółkę powierniczą, co pozwoliło nabyć prawo własności. W każdym razie, od 2002 roku w kościele modliły się dwie wspólnoty na zmianę. Relacje przeważnie były napięte. Z przyjściem ojców dominikanów sytuacja mało się zmieniła, chociaż staraliśmy się nawiązać lepszy kontakt i zawsze, na każde dodatkowe nabożeństwo pytaliśmy pozwolenia. Mieliśmy generalne pozwolenie na takie nabożeństwa: trzy msze święte w niedzielę po południu, codziennie o 16:00, w sobotę o 19:00. Oprócz tego dzielimy na pół rachunki za utrzymywanie świątyni, na naprawy, sprzątanie, ochronę. Jednak, widocznie tego nie dosyć. Wszystko zaczęło się od zamiany zamków, a my nie dostaliśmy duplikatów kluczy. Potem okazało się, że ochroniarz, który właśnie otwiera i zamyka kościół ma wolny poniedziałek, podobno jak w muzeum. W poniedziałek więc kościół zamknięty. To nie problem, moglibyśmy otworzyć go samodzielnie, jednak nam odmówiono. Oprócz tego wspólnota dlaczegoś była przekonana, że dominikanie są przy kościele wyłącznie do 31 grudnia 2018 roku.
Na dzisiaj sytuacja nie zmieniła się. Wspólnota greckokatolicka została bez kapłana, po tym jak arcybiskup Woźniak odwołał administratora; naszych warunków zaproponowanych przez metropolitę Mokrzyckiego oni nie zaakceptowali, motywując to tym, że nadal czekają, żeby abp Ihor Woźniak przyznaczył im kapłana.
Wspólnota zbiera się 3 razy w tygodniu, dwa razy sami prowadzą nabożeństwa, a w niedzielę gromadzą się, żeby posłuchać sobie mszy w radiu, poprzednio odwiedziwszy msze święte w innych kościołach. Przecież nikt nie mieszka blisko, wszyscy przyjeżdżają z różnych okolic miasta. Wspólnota liczy zaledwie 35 osób. Abp Woźniak zaproponował im przejść do parafii św.Klemensa kilka metrów dalej na sąsiedzkiej ulicy, jednak nie chodzi tu o zachowanie parafii, lecz o zabranie. Wszystko to jest bardzo przykre, ponieważ nasza wspólnota rozrasta się, a kaplica kurii metropolitalnej zbyt mała, żeby zmieścić wszystkich naszych parafian, do tego niedzielne i świąteczne msze musimy odprawiać w holu czyli faktycznie w korytarzu. Jednak modlimy się o rozwiązanie tej sytuacji i mamy nadzieję że uda się dojść do porozumienia bo wszyscy jesteśmy chrześcijanami i należymy do jednego Kościoła, — powiedział o. Piotr Bałog.