Co tydzień we wtorki i czwartki można zobaczyć długą kolejkę na terenie winnickiej parafii Ducha Świętego, gdzie znajduje się misja Caritas. Są to przymusowi migranci, którzy uciekając przed wojną, opuścili swoje domy i znaleźli schronienie w mieście nad Bugiem. W tych dniach mogą uzyskać tutaj jednorazową pomoc.
– Od początku szerokiej agresji, kiedy do Winnicy zaczęli napływać pierwsi uchodźcy, Caritas Winnica udzielił jednorazowej pomocy ponad 6 tysiącom osób. Jednorazowy pakiet pomocy dla maksymalnie czteroosobowej rodziny obejmuje żywność, artykuły higieniczne, chemię gospodarczą i wodę pitną. Ci, którzy mają małe dzieci, otrzymują również żywność dla niemowląt i pieluchy, — powiedział Jewhen Markewycz, dyrektor misji religijnej Caritas Spes Winnica.
– Wszystko, co dajemy ludziom, dostarcza nam centrala Caritas Spes Ukraina, która organizuje dostawy towarów humanitarnych z zagranicy: z Polski i innych krajów. Część otrzymanych rozdajemy tutaj, na miejscu; część wysyłamy dalej. Robimy to we współpracy z innymi organizacjami wolontariackimi, które posiadają pojazdy, – dodaje.
Kilka dni temu wysłana została partia pomocy humanitarnej z Winnicy do Czernihowa, a wcześniej do Chersonia, Mikołajowa i Charkowa. Razem około dwudziestu ton. W piątek 1 kwietnia do Kijowa, Buczy i Borodzianki wysłano trzy tony ładunku.
– Jestem bardzo wdzięczna za tę pomoc. Jestem w Winnicy od prawie ośmiu lat; tak naprawdę moje dzieci tu dorastały: starsza ma już 17 lat, młodsza — 10, – powiedziała pani Jana, która opuściła okupowany Donieck jeszcze w 2014 roku.
– Do Winnicy przyjechałam 10 marca. Wyjechałam dzień wcześniej, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie ma już możliwości pozostania w mieście. Wcześniej, siedząc w piwnicy, wahałam się, myśląc, że to krótkotrwałe, że dzień lub dwa i wszystko się skończy. Ale kiedy eksplozja zniszczyła sąsiedni dom, postanowiła wyjechaść, – opowiada pani Ołena z Charkowa.
– Musiałam pozostawać na dworcu przez około dwanaście godzin, czekając na wejście do pociągu ewakuacyjnego. Stacja została ostrzelana. Kiedy przelatywały nad nami rosyjskie samoloty, ludzie upadali na ziemię… Pociąg do Lwowa przyjechał do Charkowa już pełen ludzi – szesnaście godzin jechaliśmy w zimnym przedsionku. Moja córka, która wcześniej wyjechała z Kijowa, czekała na mnie w Winnicy. Tutaj wynajmujemy mieszkanie i czekamy na powrót do naszego rodzinnego Charkowa. A to, że można dostać pomoc w Caritas usłyszała na ulicy, – mówi.
Jej córka dodaje, że zestaw produktów w Caritas jest bogatszy niż gdzie indziej.
Inna migrantka, Larisa, która przyjechała do Winnicy ze swoją niepełnosprawną córką, opowiada, że musiała wynająć samochód, aby opuścić Czernihów, który od kilku tygodni jest pod ostrzałem i bombardowaniem.
– Wystarczyło pieniędzy tylko żeby dojechać do Winnicy. Tutaj lokalni wolontariusze znaleźli dla nas darmowe mieszkania w Agronomicznem (wieś na przedmieściach Winnicy — autor). Przyjechałyśmy tu po raz drugi: pierwszy raz niestety zabrakło produktów, bo jest wielu tych, co potrzebują pomocy. Dzisiaj dostałyśmy paczkę bez kolejki. I bardzo za to dziękuję, – mówi.
W wolontariat w Caritas Winnica zaangażowana jest młodzież z parafii Ducha Świętego. Chłopcy są entuzjastycznie nastawieni do tej możliwości służenia bliźniemu.
– Mam szesnaście lat i dla mnie jako nieletniego jest to prawie jedyna okazja, aby pomóc mojemu krajowi, krajowi, w którym mieszkam, wesprzeć go w trudnym czasie. Dlatego przychodzę tu za każdym razem, gdy jest potrzeba, – mówi Petro Zankewycz. – Ponadto zespół jest tak fajny, że chcemy być razem, – dodaje chłopiec.
Działalność Caritas w Winnicy nie ogranicza się do dystrybucji pomocy humanitarnej. W końcu, bez względu na to, jak bardzo potrzebują jedzenia i innych rzeczy, uchodźcy, kiedy dotrą do innego miasta, a często takiego, w którym nigdy wcześniej nie byli i nie mają znajomych, są przede wszystkim zaniepokojeni tym, gdzie znaleźć dach nad głową. Caritas Winnica zapewnia schronienie migrantom w domu klasztoru sióstr kanosjanek. Po wyjeździe sióstr z Winnicy ordynariusz diecezji kamieniecko-podolskiej biskup Leon Dubrawski oddał ten dom do zakwaterowania przesiedleńców. Obecnie 60 osób z Charkowa, Siewierodoniecka, Czernihowa, Wołnowachy i Kramatorska zdecydowało się pozostać w Winnicy do czasu powrotu do swoich domów.
– Jeszcze wczoraj nagle zadzwonił do mnie znajomy z Kramatorska i powiedział: „Macie w Winnicy na dworcu kobietę w ciąży i cztery inne z nią. Nie wiedzą, gdzie iść, do kogo się zwrócić”. Idę na dworzec, znajduję je. Kobieta w ciąży z siedmioletnim dzieckiem, jej matka, głuchoniema ciotka i 17-letnia siostra poruszająca się na wózku inwalidzkim. Można sobie tylko wyobrazić, jak trudna była dla nich ta droga! Teraz mieszkają w domu siostr kanosjanek, – wspomina pan Jewhen Markewycz.
Kiedy rozdawano pomoc humanitarną, pan Jewhen zwracał się do tych, którzy ją otrzymali, z następującą prośbą: „Proszę Was, którzy umiecie się modlić, pomódlcie się dziś wieczorem za naszą misję, za naszych wolontariuszy”.