Za kilka dni, 21 maja 2022 o godzinie 12:00, w kościele św. Jana Nepomucena w Dubnie w obwodzie rówieńskim odbędą się uroczystości odpustowe, obchody 30-lecia wznowienia liturgii oraz 15-lecia sprawowania posługi proboszcza ks. Grzegorza Oważanego.
Ks. Grzegorz pochodzący z Oświęcimia, absolwent krakowskiego seminarium, przybył do Ukrainy 20 lat temu jako diakon i nadal tu służy.Kapłan opowiedział CREDO o historii, teraźniejszości i celach na przyszłość parafii w Dubnie.
— W 1992 roku, a dokładnie 29 marca, po długiej przerwie, kiedy to kościół zamieniono na szkołę sportową, odprawiona została pierwsza msza święta. Tam, gdzie widoczny jest teraz napis "Gloria Tibi Domine", był napis „Dziecięca Szkoła Sportowa”. Świątynia została zwrócona w 1992 roku. Chociaż należy zauważyć, że tylko częściowo. Przez prawie dwa lata wynoszono mały ołtarz, zawieszano ikonę, krzyż. Msze były dozwolone tylko w niedziele i wielkie święta. Oficjalnie kościół został zwrócony w 1994 roku.
Historia parafii w Dubnie oczywiście jest dłuższa — ma około 400 lat. Rzymskokatolicka parafia w Dubnie została powołana w roku 1612 przez biskupa łuckiego i brzeskiego, ks. Pawła Wołuckiego. Fundatorem pierwszego drewnianego kościoła parafialnego był książę Dymitr Korybut Wisniowiecki.
Kościół ten przetrwał około 150 lat lecz wskutek starości zawalił się.
W 1811 roku, miał miejsce w Dubnie groźny pożar, który zniszczył dużą część miasta i wówczas to spłonęła kaplica a wraz z nią księgi parafialne i dokumenty kościelne świadczące o posiadanych przez parafię majątkach ziemskich.
Ks. Alojzy Osiński, prałat łucki rozpoczął w 1817 roku budowę obecnego kościoła farnego pod wezwaniem św. Jana Nepomucena, który został ukończony po 13 latach i dnia 1 listopada 1830 roku poświęcony przez ks. Mariana Krzyżanowskiego, również prałata łuckiego.
Jest to szczególna świątynia, ponieważ jest miejscem cudu eucharystycznego. Kościół katolicki był w tym czasie prześladowany przez rosyjskie władze carskie. Zamknięto klasztory, wydalono braci i siostry różnych zakonów i kongregacji, zakazano uroczystości publicznych, a w 1865 r. Rosja zerwała stosunki dyplomatyczne z Watykanem. W Petersburgu zorganizowano Święte Kolegium, które miało zastąpić urząd papieża katolikom w Rosji. Polscy katolicy masowo sprzeciwiali się temu i wielu zapłaciło za to zesłaniem na Syberię. Odwaga duchowieństwa była przykładem dla wiernych. Nie brakowało jednak tych, którzy ulegli presji. W tych czasach prześladowań Bóg nie pozostawił swoich wiernych. Aby wzmocnić ducha ludu i dodać mu odwagi, Chrystus pojawił się w małym drewnianym kościółku w Dubnie. Cud się wydarzył, w czasie 40-godzinnego nabożeństwa 5 lutego 1867 roku. Podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu wierni zobaczyli promienie, które wystrzeliwały z Hostii. Za chwilę w jej centrum pojawiła się postać Zbawiciela. Wierni, pragnąc zobaczyć objawienie, podeszli do ołtarza i otoczyli zdumionego księdza. Cud trwał do końca nabożeństwa, widzieli go wszyscy obecni w świątyni, wśród których nie brakowało przerażonych ludzi. Wiadomość o cudownym objawieniu szybko rozeszła się po okolicy. Policja wezwała księdza na przesłuchanie, a raport przesłano gubernatorowi, który nakazał milczeć o cudownym wydarzeniu. Jednak ksiądz poinformował biskupa o wszystkim, nie tracąc ani jednego szczegółu. Ale biorąc pod uwagę niebezpieczeństwo represji i groźbę zamknięcia kościoła, postanowiono nie ujawniać tego cudu. A jednak mimo wszelkich wysiłków władz carskich wieść o cudownym wydarzeniu rozeszła się wśród ludu, pocieszając uciśnionych i umacniając wiarę w zwycięstwo i wolność.
W okresie międzywojennym parafia liczyła ok. 5000 parafian.
Po zakończeniu wojny, w 1946 roku kościół miał być zamknięty, co jednak nie nastąpiło. Kościół funkcjonował jeszcze przez 13 lat.
Ostatecznie został zamknięty przez radę rejonową w Dubnie dnia 21 października 1959 roku. Budynek przekazano miejscowej szkole sportowej.
W trakcie przeróbki na sale sportową całe wyposażenie kościoła zostało zniszczone i wywiezione. Napis na frontonie „GLORIA TIBI DOMINE 1832” zastąpione napisem SZKOŁA SPORTOWA DLA DZIECI.
Na początku lat 90. kościół znów przestał być szkołą sportową, powoli rozpoczęły się przebudowa irenowacje. Wielu księży było tu proboszczami, zanim tu przyjechał ks. Grzegorz. Jako pierwszy został proboszczem parafii św. Jana Nepomucena w Dubnie, jeszcze kiedy istniała szkoła sportowa, ks. Czesław Szczerba. Przybył tu z Kamieńca Podolskiego. Po nim był też ks. Tadeusz Mileszko z Krzemieńca. Zaczął odnawiać dach. Po nim proboszczem został ks. Tadeusz Bernat, on też najpierw dojeżdżał z Krzemieńca, a potem naprawił zakrystię i zaczął mieszkać w niej – był pierwszym proboszczem, który mieszkał w parafii. Kontynuował prace remontowe. Po nim przyznaczono ks. Władysława Czajkę, dziekana rówieńskiego, on także musiał dojeżdżać z Równego. A następnie ks. Aleksandra Hamalijczuka. A w 2007 roku — dokładnie 15 lat temu — biskup łucki Marcjan Trofimiak mianował proboszczem tej parafii ks. Grzegorza. Nadal idą remonty. Robią się prawie w całości przy wsparciu siostrzanej diecezji, diecezji pelplińskiej, która pomaga od prawie 14 lat. Dzięki tym środkom faktycznie wykonano 90% wszystkich napraw. Pomagają tam także inne parafie polskich diecezji. To główna pomoc, dzięki której można dokonać tak dużej i poważnej renowacji. Stan tej świątyni można zobaczyć na zdjęciu.
Wraz z rozpoczęciem wojny, 24 lutego, parafia podobnie jak inne kościoły w mieście stała się jednym z ośrodków pomocy humanitarnej. Otrzymuje ją z Polski, a szczególnie z parafii w Stocku Łukowskim, diecezji siedleckiej, gdzie faktycznie ochrzczony został bp Szelonżek, ostatni przedwojenny biskup diecezji łuckiej. Przyjaciel ks. Grzegorza ks. Sławomir Sulej dwukrotnie zorganizował wielką pomoc w swojej parafii poprzez Caritas. Także przyjaciele z Chełmna koło Torunia — trudno sobie przypomnieć ilu dobrodziejów i co przywożą.
Codziennie po Mszy św. rozdaje się pomoc uchodźcom – są ludzie z Buczy, Mariupola i innych miast; a jeśli jest dużo rzeczy, których ludzie nie zabierają (ubrania, śpiwory itp.), przekazuje się to do parafii greckokatolickiej, która ma swoje kontakty i przewozi rzeczy na front. A jeszcze ks. Waldemar Wenta kupił dwa busy na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy. Ks.Grzegorz jest bardzo wdzięczny za wszelką pomoc!
Na pytanie, jak ks. Grzegorz widzi przyszłość parafii po wydarzeniach tej wojny, odpowiedział, że najważniejsze jest to, żeby ta wojna skończyła się jak najszybciej! I jest pewien, że Ukraina będzie jeszcze lepszym państwem europejskim, a ludzie powrócą.
I że wygra Ukraina. Bo nikt nie ma żadnych wątpliwości. Ludzie w tym trudnym czasie bardziej myślą o wierze. Nawet ci, którzy chodzili do kościoła bardzo rzadko, teraz tu się pojawiają. Kiedy wybuchła wojna, w każdy piątek odmawiano Drogę Krzyżową. I było jasne, że byli głęboko poruszeni tą modlitwą. Byli naprawdę zjednoczeni. Podkreśla, że ludzie stali się dla siebie lepsi, bardziej pomocni, bardziej współczujący. Nie ma obojętności.
Na początku wojny parafianie wielokrotnie pytali ks. Grzegorza, czy wyjedzie. Od razu powiedział, że nie opuści parafii. Jest obywatelem Polski. Ale jeśli mieszkasz w tym kraju od 20 lat, jak można go nie kochać?