Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.
W nocy 1 maja 2025 r. Odessa po raz kolejny ucierpiała w wyniku dwóch fal ataków bezzałogowców. Według doniesień 15 osób zostało rannych, dwie zginęły, zostały także uszkodzone infrastruktura kolejowa, bloki mieszkalne, domy prywatne, supermarket, szkoła i samochody.
Poproszony przez CREDO o skomentowanie tego ostatniego smutnego wydarzenia biskup odesko-symferopolski Stanisław Szyrokoradiuk był początkowo zaskoczony: przecież nie ma nic nowego w ostrzale miasta. Sytuacja jest taka, że mieszkańcy Odessy przyzwyczaili się do przejawów rosyjskiej agresji i reagują na nie jedynie częstszym gromadzeniem się na modlitwie.

– Tym razem ostrzał miał miejsce niedaleko naszej parafii Matki Bożej Fatimskiej, ale na szczęście nic nie zostało uszkodzone, a żaden z parafian nie został ranny. Jednak inni ludzie ucierpieli, jest kilku zabity, wciąż są usuwane gruzy. Pociski uderzają tu bardzo często i w różnych kierunkach. Tym razem uderzył w budynek mieszkalny.
Co mogę powiedzieć, jeśli brak słów? Cały świat na to patrzy i udaje, że nie rozumie, co trzeba zrobić! Niestety w takim świecie żyjemy. Dlatego Ukraina musi bardziej polegać na Bogu i na sobie. Ponieważ, jak widzimy, nie ma wiele nadziei na tych wszystkich "przyjaciół". Na ludzi liczyć nie ma sensu.

Co można zrobić? – na pewno musimy więcej się modlić. Teraz, gdy rozpoczął się maj, musimy zorganizować majowe nabożeństwa. Dziś już modliliśmy się rano do św.Józefa za wszystkich rannych i zabitych; odbywają się tu teraz rekolekcje dla księży. Wszyscy zebrali się i modlili gorliwie.
Mamy nadzieję, że ta katastrofa kiedyś się skończy. Składamy wszystkim kondolencje. Za każdym razem, gdy słyszę o ofiarach i zniszczeniach, łzy napływają mi do oczu… Płakać się chce – ale to nic nie da. To bolesne, bardzo bolesne i przykre, że nasi ludzie tak cierpią, że jesteśmy bombardowani i bici w ten sposób – i nie ma pomocy. Ale trzymamy się, bo nie ma innego wyjścia!