Po Majdanie Ukraińcom nie trzeba mówić, co robić w sytuacji kryzysowej. Z początkiem wojny wszyscy po prostu wstali i poszli robić to, co mogli: pomagać tam, gdzie są; brać odpowiedzialność za potrzebujących.
Na takiej zasadzie ludzie pracują od kilkunastu dni w organizowanych przez archidiecezję lwowską ośrodkach dla uchodźców. Niewiele śpią, jedzą w biegu, nie wracają do domu – ich dom jest teraz wśród tych, którzy przyjeżdżają pociągiem z Charkowa, Kijowa, Mikołajowa i innych miast Ukrainy, które teraz dosłownie płoną, od rosyjskich bomb i pocisków.
Zmęczone kobiety z niemowlętami, przestraszone dzieci ze zwierzętami, zdezorientowane stare babcie kurczowo trzymające się tego, co pozostało z ich poprzedniego życia – teraz zwierzają się nieznajomym i mają nadzieję, że będą się nimi zaopiekować.
I faktycznie imi się opiekują: siostry benedyktynki w podlwowskiej Sołonce schroniły kobiety i dzieci pod swoim dachem, dostarczyły żywność, stworzyły bezpieczne miejsce do odpoczynku i wyciszenia się przed ruszeniem dalej lub podjęciem decyzji, co robić; parafia św. Jana Pawła II w Sokolnikach na przedmieściach Lwowa dba o swoich gości najlepiej jak potrafi, a oprócz zaspokojenia podstawowych potrzeb proboszcz zorganizował dla dzieci hipoterapię w klubie jeździeckim niedaleko domu parafialnego.
Nieustannie pracują pracownicy i wolontariusze Domu Pielgrzyma im. Jakuba Strzemię, wspomaganego przez Caritas Spes archidiecezji lwowskiej, Ekumenicznego Komitetu Pomocy Medycznej i Społecznej, Maltańskiej Służby Pomocy oraz polscy ratownicy medyczni, którzy zapewniają opiekę lekarską i towarzyszą osobom starszym i chorym do granicy.
Do działalności wolontariackiej włączyli się także klerycy Wyższego Seminarium Duchownego św. Józefa. Każdy stara się być użyteczny: ktoś pomaga w kuchni, ktoś rozdaje niezbędne rzeczy — każdy robi, co może. Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki odwiedza ośrodki, komunikuje się z ludźmi, niesie im słowa pociechy i wsparcia w tym trudnym czasie.
Nikt nie zostaje sam ze swoimi problemami. Do Lwowa codziennie przyjeżdżają tysiące ludzi uciekających przed wojną; wielu już straciło swoje domy. Wszyscy straciliśmy nasze zwykłe życie i osobiste marzenia. Teraz mamy jedno marzenie dla wszystkich: zwycięstwo w wojnie — wojnie, której nie chcieliśmy i nie sprowokowaliśmy, ale wybronić się — to sprawa honoru i godności każdego, kto czuje się Ukraińcem.