Opinie

Nie idź do kościoła, jeśli oczekujesz tego…

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

16 maja 2017, 18:02 1940 Aleksander Buczkowski

Zazwyczaj neofici, nieochrzczeni lub ludzie, którzy całkiem niedawno przyszli do Kościoła, mają typowy zestaw stereotypów i błędów, które nie tylko nie odpowiadają prawdzie o chrześcijaństwie, ale także nie pozwalają rozwijać się duchowo, i później często zabijają wiarę.

1. Nie szukaj świętych w Kościele

Jeśli przyszedłeś do Kościoła, by szukać świętych, pomyliłeś adres. Jeśli przyszedłeś szukać Boga, trafiłeś w najbardziej odpowiednie miejsce. Jak stale przypomina Papież Franciszek, Kościół to szpital, w którym leczono od grzechów. Mówi się, że kapłani są lekarzami naszych dusz; jednak z drugiej strony są «tylko personelem medycznym» i także potrzebują leczenia. Jedynym lekarzem jest Jezus Chrystus. Oczywiście, pacjenci, których już badano i którzy są leczeni przez dłuższy czas, mogą doradzić początkującym bardziej skuteczne leki, co trzeba stosować, jakie zabiegi gwarantują szybszy powrót do zdrowia. Podobno jest z życiem duchowym. Doświadczeni wierzący mogą dać przydatne porady: jakie modlitwy odmawiać, jak to robić, — ale oni nie uratują.

Ogólnie rzecz biorąc, proces wprowadzenia do Kościoła, wchodzenia do klasztoru lub do jakiejś wspólnoty ma trzy klasyczne okresy. Na początku jesteś w euforii. Wreszcie znalazłeś wspólnotę świętych ludzi, którzy miłują się i tak bliscy są do Boga. Po jakimś czasie nadchodzi rozczarowanie. Dokąd to ja trafiłem, tutaj tacy sami grzesznicy, nie ma miłości, również są kłótnie i problemy! Bardzo często w tym czasie wiele osób odchodzi od Kościoła (podobno do rozwodu po miodowym miesiącu), ponieważ nie spełniają się ich omylne oczekiwania i nadzieje, że znaleźli idealny kościół. Ale taki jest tylko tam, gdzie nie ma ludzi… I zresztą, jeśli to przetrwasz, oczy otwierają się i zaczynasz patrzeć na rzeczy realnie. Jestem na swoim miejscu, grzesznik wśród takich samych grzeszników (nawet gorszy od nich), którzy szukają Boga i starają się iść za Nim mimo niepowodzeń i upadków. To nieprawda, że we wspólnocie czy parafii nie ma miłości. Ona istnieje i ma na imię Jezus Chrystus. Po prostu nie każdy jest w stanie otworzyć się na nią…

A jeśli Kościół przedstawia nam jako wzór do naśladowania konkretne kanonizowane osoby, to oznacza, że w ich życiu Chrystus odniósł zwycięstwo nad grzechem i ich «starym człowiekiem». Szczerze mówiąc, życiorysy świętych, które opowiadają o ich bohaterstwie i że wszystko im się udawało odrazu, wprowadzają mnie w depresję. Ponieważ widzę kontrast między sobą a nimi. Natomiast podnoszą na duchu opowieści o tym, że mieli zarówno walkę wewnętrzną jak i zewnętrzną, a czasem nawet popadali w grzechy śmiertelne. Ale zawsze podnosili się. Talmud mówi, że sprawiedliwy pada siedem razy dziennie, zaś grzesznik — tylko raz, ponieważ i nadal leży w swoim bagnie.

Pewnego razu podczas spowiedzi usprawiedliwiając swoje palenie, powiedziałem, że pewny święty palił fajkę i tamci księża palą papierosy. W odpowiedzi usłyszałem: «Mamy tu Dekalog, a nie kult osobowości». A jeśli podaje się przykład konkretnej osoby, to tylko dlatego, że naśladowała Pana Boga w sposób heroiczny.

Jednak chodzi nie tylko o świętych, ale o nas wszystkich. Bo jak mówił papież Benedykt XVI podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie: «Kościół służy do tego, żebyś budował swoją wiarę na wierze innych, a inni budowali na twojej».

2. Nie czekaj na to, że wszyscy w Kościele będą cię lubić

Często zdarza się, że ludzie idą do Kościoła po afekty, zrozumienie, miłość. Prawdopodobnie je otrzymają. Znajdą sporo braci i sióstr, którzy wesprą, pomogą, powiedzą dobre słowo lub doradzą słusznie. Jednak chrześcijanin powołany nie do tego, żeby był uwielbiany przez innych, lecz odwrotnie, do nauczenia się miłości w wymiarze Krzyża, czyli miłowania swoich wrogów. Szczerze mówiąc, długo zastanawiałem się, po co mam się nawracać, zmieniać swoje życie, podczas gdy moja matka, siostra lub brat pozostają ludźmi, którzy ciągle powtarzają swoje stare błędy. Aż zdałem sobie sprawę, że Pan Bóg nie daje im łaski nawrócenia, abym to ja potrafił się nawrócić, zaakceptować ich takimi, jakimi oni są, oraz jakimi kocha ich Bóg.

Bardzo często Wszechmogący tworzy serce kamienne u jednych, by zbawić innych. Dokładnie jak to było z faraonem, który ścigał naród izraelski, lub też z Hebrajczykami, którzy odrzucili naukę Pawła i Barnaby, żeby ją mogli przyjąć poganie.

Ale bądź pewien: jak duży byłby popełniony przez ciebie grzech, Kościół zawsze cię przyjmie do siebie, w osobie kapłana lub we wspólnocie, pomoże rozerwać kajdany diabła i zaprowadzi do Jezusa. On nie ma innego wyboru. Taki testament pozostawił jego Założyciel.

3. Nie buduj swojej wiary i życia na idolach (kościelnych także)

O czym mówię? Idolem może być wszystko i wszyscy, co staje w miejscu Boga, na kim budujemy swoje życie. To może być praca, pieniądze, matka, żona, dzieci. A może być kapłan lub osoba, która przyprowadziła nas do Boga. W swojej wyobraźni idealizujemy ją, uważamy za wzór wiary i świętości. A kiedy okazuje się, że jest taką, jak i inni ludzie, ze swoimi grzechami i kłopotami, pojawia się duże ryzyko zawalenia się naszej wiary.

Po prostu kształtowanie własnego życia, opierając się na kimś oprócz Boga, jest dokładnie to samo, co budowanie domu na piasku. Bywa, że Bóg pozwala komuś zgrzeszyć na naszych oczach, żebyśmy nie szukali afektów (silnych przeżyć) w innych, lecz pragnęli pocieszenia w Bogu.

Zdaję sobie sprawę, że z daleka wydaje nam się, że tam, przy ołtarzu człowiek bezgrzeszny, kapłan, wierzący. Jednak kiedy zapoznasz się bliżej, bądź zamieszkasz obok, zaczynasz żałować: «Po co go poznałem!» Tak jest nie dlatego, że jest gorszy od innych. Po prostu chodzi w świetle, gdzie są oczywiste wszelkie grzechy, nawet najdrobniejsze. Poza tym, masz własne światło, żeby rozpoznać wady swego brata. «Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu» (Jn 3, 20-21). A gdy nawet są grzechy, oddajemy je Bogu, żeby omyła je Jego krew. Bo grzeszny — nie ten, kto grzech czyni, a ten, kto go miłuje.

Z historii wiemy, że całe narody chodziły w ciemności, w cieniu kultu osoby. Robiły sobie bohaterów, wodzów, nie widziały ich błędów, bo nie widziały Boga. Ale widzieć wady innych nie jest wielkim wyczynem. Najważniejszy cud w życiu chrześcijanina — dostrzegać nie drzazgę w oku brata, lecz belkę we własnym. To najlepsze lekarstwo na pragnienie osądzania innych. Jeśli uświadamiasz, że uczyniłbyś na jego miejscu o wiele gorzej, to nie mówisz już, jaki jest zły.

Osądzamy, bo chcemy wyglądać lepszymi, jednak nie umiemy czy też nie chcemy przyznawać prawdy o sobie. Widzę w sieciach społecznościowych, jak bardzo pobożni chrześcijanie krytykują rząd, korupcję, wszystko na świecie. A gdzie jest gwarancja, że będąc na miejscu tamtych ludzi, nie uczyniliby tak samo? Ilu było wierzących, którzy mówili o wysokich ideałach, a uzyskawszy wysokie stanowisko, robili się takimi samymi członkami systemu! A ilu przychodzi na wykłady lub do pracy i na powitanie mówi «szczęść Boże!» lub chodzi w podkoszulkach «I love Jesus» i uważa się za wierzących, prawie świętych. Ale gdy widzą pieniądze, zapominają o wszystkim…

4. Kościół nie istnieje dla twojego komfortu

«Dobrze mi jest tutaj» — często można usłyszeć od parafian. Jednak dzisiaj może być dobrze, ale jutro tak nie będzie. Powstaje pytanie: szukasz Boga czy własnego komfortu? Kiedy uczniowie na górze Tabor ujrzeli przemienionego Pana, Piotr powiedział: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». W Ewangelii podkreślono: «Nie wiedział bowiem, co mówi” (Łk 9,33). Ale Jezus nakazuje zejść, żeby wejść na inny szczyt — na Kalwarię.

Życie chrześcijanina przebiega między tymi dwoma górami: Górą Przemienienia a Górą Męki. A między nimi jest jeszcze pustynia, codzienne życie, Kana z weselem…

Jak to mówi mój kierownik duchowy, relacje z Bogiem podobne są do sinusoidy. Jednego razu jest tak dobrze, że wydaje się niby latasz w Niebie, a potem w ogóle nie odczuwasz Pana Boga, tak niby cię pozostawił. Z biegiem czasu «Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane» (Iz 40,3). Dlatego nie wierz tym kaznodziejom, którzy mówią, że uwierzycie w Chrystusa — i wszystkie problemy się skończą. To nie jest prawda, ponieważ nie ma prawdziwego życia bez trudności: to nie jest życie, to bajka. A ona też po pewnym czasie znudzi się.

Im bliżsi stajemy się do Boga, tym bardziej szatan nas nienawidzi. Bycie z Chrystusem to stanięcie na linii ognia w duchowej walce o zbawienie świata. Co więcej, «kto nie dźwiga krzyża swojego i nie idzie za mną, nie może być uczniem moim» (Łk 14, 27). Chrystus przyszedł na ten świat, aby nie uwolnić nas od problemów, ale by dać nam zbawienie.

5. Kościół to nie ucieczka od świata

«Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno… Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego» (Jn 17, 11.15).

Wielu myśli, że niby kościół, klasztor lub wspólnota — wspaniała okazja do ucieczki od świata, od jego problemów i kłopotów. Tacy pragną jak najdłużej pozostawać w świątyni — lecz nie dla modlitwy, a żeby nie wracać do domu. Albo też idą do klasztoru, bo według nich tam jest święty spokój…

Jednak nasz problem tkwi nie w świecie, a w nas samych, czyli w tym, jak postrzegamy swoje otoczenie, bliźnich, życie. Gdy się nawracamy, wszystko wokół się zmienia i w tym samym czasie nic się nie zmienia. Sąsiadka nadal pije, żona — narzeka na brak pieniedzy, a dzieci — wyprowadzają z równowagi. Ale teraz to już nie zabija!

Oto do czego powołany Kościół: nie ukrywać nas od życia, ale nauczyć nas życia. Jeśli mam problemy czy kłopoty, staram się szybciej iść do kościoła, bo jestem pewny na 100%, że dostanę poprawną odpowiedź, jak musiałbym uczynić, i uzyskam w Sakramentach błogosławieństwo, by wytrwać podczas burzy…

6. Nie po to jest Kościół, żeby nam się podobać

Często od ludzi można usłyszeć: «Należę do tego Kościoła (lub wyznania), bo wszystko tam mi pasuje: liturgia, kaznodziej, ozdobienie…» Jednak chrześcijaństwo — to nie kwestia gustu, to zbawienie. Jedno, co ma znaczenie, — to wola Boża.

Szczerze mówiąc, dużo wszystkiego zmieniłbym w Kościele, gdyby była na to moja wola. Tak właśnie czyni sporo protestantów. Coś się nie podoba — tworzy się «nowy kościół», i tak ciągle jest. Niby to pastorzy, a nie Bóg tam rządzą. I w tym przypadku oni są bardziej autorytarni, niż papież dla katolików, który może działać wyłącznie w zgodzie z Pismem Świętym (pisanym Słowem Bożym) oraz Tradycją (ustnym przekazem Słowa Bożego).

Ludzie również często odchodzą ze wspólnoty lub parafii, bo tam, ich zdaniem, nie ma porządku czy coś dzieje się nie tak, jak «być powinno». Ale jakiego porządku chcieliby: swego czy Bożego? Jeżeli ostatniego, to gwarantuję, że Pan potrafi doprowadzić do porządku wtedy i w taki sposób, jak tego chce.

7. Kościół nie poda ci gotowego przepisu na życie

Papież Franciszek ostrzega od fałszywych proroków, którzy mają odpowiedzi na wszystkie pytania. «Nałożymy na ciebie ręce, a wszystkie twoje cierpienia się skończą». Pewnie, że zdarzają się cuda, uzdrowienia. Ale zwykle Bóg tak nie działa. Nie jest to ważne dla Niego, by uwolnić od depresji, chorób, nieznośnej sąsiadki lub kryzysu finansowego. Zależy Jemu na dialogowi i stałych relacjach. A nasze krzyże, jeśli je akceptujemy, okazują się schodami do Boga — albo też od Boga, skoro je odrzucamy. Dlatego więc Bóg nie daje nam gotowego kursu naszego tu przebywania na ziemi, nie ogłasza swojej woli na całe życie. Jezus chce być naszym przyjacielem, a nie poradnikiem. A jak o wszystkim się dowiesz, po co ci będzie potrzebien Pan Bóg?..

Ojcowie Kościoła mądrze mówili: nie pozwalajcie neoficie szybko nauczyć się wiary. Bo ona straci swoją wartość relacji z Chrystusem, a stanie się ideologią, filozofią, czymkolwiek innym, lecz nie doświadczeniem Boga.

8. Kościół nie stworzony dla twojej realizacji

Istnieje jeszcze dużo stereotypów, ale zatrzymamy się na tym. Według mnie to dotyczy w pierwszej kolejności kapłanów. Ale też innych wiernych, którzy czekają w Kościele na zrealizowanie swojego «ja». Oczywiście, jest czymś bardzo dobrym służyć Bogu swoją charyzmą; ale czy zawsze czynimy to na chwałę Boga, a nie na swoją własną chwałę? Aby to rozpoznać istnieje hierarchia: kapłani, kierownicy duchowi, przez których działa Bóg. Zdarza się, że bardzo gorliwi kapłani zaczynają jakieś sprawy lub inicjatywy bez zgody, a nawet wbrew zaleceniom swojego przełożonego. I wszystko było w porządku, kiedy oni tam pracowali, a gdy zabierano ich na nowe parafie, wszystko rozsypywało się, kaplice zarastały chwastami, a tradycje zanikały. Budowali po prostu na własnej inicjatywie, a nie na Bogu. W tym samym czasie  niektóre rzeczy, które na pozor już miały zniknąć, nadal istnieją. W tej słabości przejawia się moc Boga.

Kolejną pokusą dla wierzących jest myślenie: «Jestem niezastąpiony w Kościele». Bądź pewny: Bóg i Kościół będą żyć bez ciebie (beze mnie). Ale czy będę ja żył bez nich? Pewnego razu świętemu Ojcu Pio posłaniec Watykanu powiedział: «Taki, ja ty, nie jest potrzebny Kościołowi». «Ale to ja potrzebuję Kościoła», — usłyszał w odpowiedzi.

Kościół generalnie ma misję niszczenia naszego egocentryzmu, naszego «ja», które często jest przejawem starego człowieka. Żeby kiedyś każdy chrześcijanin mógł powiedzieć: «Żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus». Jak często zdarza się, że ktoś opuszcza wspólnotę, a po pewnym czasie powraca skruszony, ponieważ widzi, że to tutaj jest życie, zbawienie, radość! Więc nie trzeba bać się konfliktów. Świadczą one o tym, że wspólnota żyje. Ponieważ zawsze nowe stworzenie lub wspólnota rodzi się w mękach. «Święty spokój» jest znacznie gorszy (chcesz go znaleźć — idź na cmentarz), świadczy o śmierci oraz obojętności. Pomyśl sam: woda przydatna do picia to płynąca woda, a nie stojąca czy zgniła.

 

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

Kościół

ПЕРСОНА

МІСЦЕ

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

ПІДТРИМАЙТЕ CREDO
Шановні читачі, CREDO — некомерційна структура, що живе на пожертви добродіїв. Ми з вдячністю приймемо Вашу допомогу. Ваші гроші йдуть на оплату сервера, роботу веб-майстра та гонорари фахівців. Переказ через ПриватБанк: Пожертвування можна переказати за такими банківськими реквізитами:

5168 7427 0591 5506

Благодійний внесок ПРИЗНАЧЕННЯ ПЛАТЕЖУ: Добровільна пожертва на здійснення діяльності часопису CREDO.

Інші способи підтримати CREDO: (Натиснути на цей напис)

Щиро дякуємо читачам за жертовність усім, хто нас підтримує!
Напишіть новину на CREDO
Якщо ви маєте що розказати, але початківець у журналістиці, і хочете, щоб про цікаву подію, очевидцем якої ви стали, дізналося якнайбільше людей, можете спробувати свої сили у написанні новин та створенні фоторепортажів на CREDO.
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: