Wywiad

O męskiej atmosferze, walce przeciw awatarom i ciszy

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

20 marca 2015, 18:55 1016 Julia Zawadzka
капелан

Ksiądz Wiaczesław Hrynewycz SAC, kapelan w Siłach Zbrojnych Ukrainy, już ponad 2 tygodnie przebywa w strefie operacji antyterrorystycznej w Artemiwsku. Ksiądz pracuje w mobilnej grupie, do której należą psycholog, psychoterapeuta oraz kapelan.

O swoim doświadczeniu służby kapelańskiej ksiądz pallotyn opowiedział CREDO

Przeznaczeni jesteśmy do konkretnego sektora C (Artemowski kierunek). Nasza grupa mobilna objeżdża wojskowe pododdziały w swoim sektorze. Jeden wyjazd zajmuje nam zazwyczaj kilka godzin. Czasami do jednego miejsca przyjeżdżamy dwa-trzy dni z rzędu. Psycholodzy pracują w swoim zakresie: [skupiając się na tym] jak pokonać zespół pourazowy; a ja pracuję w zakresie duchowym. Przeważnie to są nabożeństwa za zabitych  chłopaków, błogosławieństwa, poświęcenia przedmiotów religijnych i tłumaczenie, jakie jest ich znaczenie, na przykład, różańców. Nie mam swojego pododdziału. Kiedy przyjeżdżamy, oficerzy przedstawiają kapelana, i ja mam bardziej rozwiązane ręce, żeby pracować z żołnierzami. Jednak, z drugiej strony, nie mogę zapewnić stałej opieki duchowej, ponieważ grupa przyjeżdża raz na jakiś czas, trochę popracujemy i wracamy znów do jednostki wojskowej.

капелан

W jednostce wojskowej w Artemiwsku jest w miarę spokojnie. Ale jedziemy na terytorium, które jest przestrzeliwane. Dlatego jedziemy w kamizelkach pancernych, w hełmach. 

Przy tej jednostce wojskowej jestem jedynym kapelanem, chociaż ciągle pozostaje w kontakcie z innymi przynajmniej przez telefon. Często widuję się też z innymi kapelanami. Ponieważ jestem w sztabie sektora. Przyjeżdżają tu żołnierze po odbiór paczek, dlatego często mogę zobaczyć innych kapelanów.

Pewnego razu wolontariusz postanowił przedstawić mnie innemu kapelanowi, Mykole. Przeprowadził mnie do dużego jeepa, z którego grzmiał heavy metal, a za kierownicą siedział mężczyzna z kolczykami w uchu, z długim warkoczem i palił sobie. Aż się skrępowałem, że to zobaczyłem. Ten zaraz wysiada z samochodu, wolontariusz przedstawia: «To jest kapelan Kola. Poznajcie się, będziecie pracować razem». Na to inny odpiera: «No coś ty, Kapelan to po prostu moja ksywka».

Przeważnie żołnierze są obojętni, kapelan jakiego wyznania im służy. Czasami oni się martwią, by nie był z patriarchatu moskiewskiego. Ale nie wszyscy. Najważniejsze, żeby był księdzem.

DSC_0204

Co niedzielę sprawowałem Mszę świętą w akademiku lwowskich żołnierzy wojsk desantowych. Oni zrobili u siebie kapliczkę. Tam mnie przywożą mi samochodem pancernym. W niedzielę na Mszy było 30 chłopaków. To dla mnie była najwyższa kumulacja męszczyzn z jednym miejscu i w jednym czasie.

Przygotowuję wojskowych do pierwszej spowiedzi. W niedzielę za dwie godziny do mszy świętej planuję zrobić spowiedź dla wszystkich, kto już jest przygotowany. Poproszę jeszcze jednego księdza, żeby przyjechał, razem wyspowiadamy.

«Jak żyć dalej?», — pytanie, które najczęściej zadają wojskowi. Oni już teraz zastanawiają się, jak będzie wyglądać ich życie po tej wojnie. No bo, na przykład, żona, która długo nie wiedziała swojego męża, chcę go zobaczyć takim, jakim odprowadziła do wojska. Dzieci w domu dorastają, póki on tam walczy. Oni wszyscy wracają z wojny inni. A w domu życie nie zmieniło się. Dawni przyjaciele już cię nie rozumieją. Oni sobie żyją w pokoju, a ci, którzy wracają z operacji antyterrorystycznej, nie wiedzą, jak dalej budować życie w pokoju. Wspólnoty chrześcijańskie już dzisiaj muszą myśleć, jak pracować z żołnierzami, organizować dla nich rekolekcje, dni skupienia itp.

капелан

Walką przeciw awatarom na froncie nazywa się walka z popijawą. Problemy z alkoholem wśród wojskowych są znane. Ale teraz oni już dojrzewają do tego, żeby nie pić. Uświadamiają, że to jest nieodpowiedzialnie i niebezpiecznie. Przyjechałem jakoś, a mi chłopaki pokazują:  «Proszę księdza popatrzeć: śpi na podłodze, a ja mam iść zamiast niego na dyżur, czyli ryzykuję dwa razy więcej. Co z nim robić? Teraz on jest balastem dla naszej grupy». Do domu za to wysłać nie można, bo jak jeden będzie wysłany za alkohol, następnego dnia chłopaki, którzy bardzo chcą do domu, pójdą taką samą drogą. I te awatary później przyjeżdżają do domu i wszystkim mówią: «To ja walczyłem». Bardzo to irytuje chłopaków.

Modlitwy, szczególnie za zmarłych, bardzo dotykają serc wojskowych.  Nie jeden raz osobiście byłem świadkiem tego. Czasem przyjeżdżam do pododdziału i widzę ogólną apatię i depresję. W takim razie mówię: «Przynieście mi listę zabitych, odprawimy nabożeństwo». To jest bardzo pomocne. Zaczynam czytać modlitwy o pokój wieczny. Głoszę krótkie kazanie. Niegdyś przyjechałem i znalazłem dużą grupę «awatarów», jeden opowiadał, jakim jest bohaterem, inni ledwie siedzieli. Nie wiedziałem, jak z nimi rozmawiać. Postanowiliśmy pomodlić się o zabitych. Szef, zmartwiony, mówi: «Ojcze, jak oni zaraz pójdą na stypę, będzie biada». Ja sobie pomyślałem, że podczas modlitwy będą coś komentować, nie będą traktować tego poważnie. Ale wszystko było inaczej. Odwracam się i widzę, że mają łzy oczach. Po modlitwie nastąpiła taka cisza… Wszyscy cicho rozeszli się i wzięli się do pracy. Ktoś poszedł szukać drewna, ktoś wziął się za inną robotę. Takie modlitwy dotykają ludzkich serc. 

Odpowiadam nie tylko za katolików, lecz za wszystkich chłopaków. I nawet za tych, którzy mówią że całe życie byli ateistami, mimo to także chcą rozmawiać z kapelanem. Ryzyko śmierci zmienia pewne zasady, na przykład, mogę spowiadać żyjących bez ślubu.

капелан

Moją zasadą jest to, że nie święcę broni. Kiedy chłopaki poprosili mnie oświecić czołg, poświęciłem go jako pojazd z modlitwą do świętego Krzysztofa. Ale samą broń trudno mi święcić. Dlatego pobłogosławiłem, poświęciłem wszystkie ikonki i różańce (w środku czołgu jest prawie jak w kapliczce).

Nie biorę do rąk broni, bo mam inne zadanie. Jednak chłopaki bardzo się martwią, mówią, żebym wziął coś, aby się bronić. Kiedy będą atakować to, myślę, złapię wszystko, co znajdę pod ręką i będę się bronił. Ponieważ chcę żyć i chcę, żeby żyli moi koledzy. Chociaż teraz nie potrafię dokładnie powiedzieć, jaką miałbym reakcję. Mam ze sobą granat, który dostałem w prezencie. Mam jednak nadzieję, że nigdy jego nie użyję. 

Największy strach był w domu. W wiadomościach wszystko wygląda strasznie. Ale kiedy przyjechałem tu, nie jest tak wszystko źle. Tylko że warunki życia nie są bardzo dobre. Nasza mobilna grupa zlokalizowana w bibliotece, która została zbombardowana. Tutaj są przeciągi, ja nawet trochę się przeziębiłem. Nie mam gdzie ubrania wyprać. Jedzenie typowo żołnierskie: makaron w kostkę, kasza, na którą ryby można łowić. Cieszymy się strasznie, kiedy jedziemy gdzieś do wojskowych, bo oni tam smacznie gotują. Ale z drugiej strony jeśli odrzucić niedogodności gospodarcze, to jest prawdziwa męska elita, to ludzie, którzy przemyśleli swoje życie.

капелан

Tutaj odczuwam, że kontaktuje z tymi, których brak w parafii, — z mężczyznami. Trudno mi wytłumaczyć to uczucie. Taka męska atmosfera jest bardzo ważna. Oni słuchają, rozmawiają, zadają pytania. I co ciekawe, nie uciekają jak u nas, kiedy przychodzisz na pogrzeb czy z wizytą duszpasterską. Tak często bywa: ledwo co przyszedłeś, a tu część mężczyzn od razu wybiega na papieros, aby tylko nie słuchać księdza. Tutaj jest inaczej. Zadają bardzo dużo pytań, które ich martwią: o śmierci, o wojnie. Mówią o tym, co ich dręczy: na przykład kiedy cofanieją się, zostawiają rannych. Także przemyślają całe swoje życie jeszcze przed wojną i chcą coś zmienić.

 

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

Agresja rosyjska ATO

МІСЦЕ

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

Pomóż CREDO trwać!
Tworzymy dla Ciebie i dzięki Tobie!

WSPOMÓŻ NAS.

PL47102010263947000019137233

KredoBank PKO Bank Polski Group
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: