Wydawałoby się, któż jeszcze czegoś nie zna o miłości i relacjach? Góry książek, stosy artykułów, internet i brukowce wypełnione są radami o tym, jak znaleźć, jak zatrzymać, jak rozpoznać… 10, 20, 30 wskazówek o i dla… Czasami robi się strasznie, ile syfu na temat seksu i miłości można znaleźć w głowie przeciętnego obywatela wieku matrymonialnego. Jak to wszysztko się zmieszcza w głowie — zagadka.
Spróbujmy rozpatrzyć kilka dosyć powszechnych mitów, które wbrew swojej popularności sposobne zepsuć nie jedne relacje. Bo mocno siedząc w świadomości często przynoszą szkodę przez to, że nie odpowiadają rzeczywistości.
Mit pierwszy
Wszystkim znany. Słodka legenda o dwóch połówkach całości (owoc dopasowujemy w zależności od regionu).
Prawda zaś jest radykalnie inna — w rzeczwistości ani psychologicznie, ani duchowo nikt nikomu nie pasuje. Żeby się ułożyć jak dwie połówki, trzeba porządnie popracować nad sobą: zrezygnować z egoizmu, z części swoich przyzwyczajeń na rzecz części przyzwyczajeń innej osoby, dostosować się, włożyć sporo wysiłku… Co to znaczy? Że przy wielkim pragnieniu można żyć długo i szczęśliwie niemal z każdym, pod warunkiem, że to pragnienie jest wzajemne i przejdzie do praktycznej jego realizacji. Gdy to pragnienie wzmocnione miłością, problemów z realizacją generalnie nie powinno być, bo jest silny impuls. Oczywiście są ludzie, którzy nawiązują kontakt łatwiej niż inni, są prawie bezkonfliktowi, którzy lepiej dostosowują się i łatwiej akceptują obce „zasady”, ale czasami wręcz przeciwnie. Najważniejsze w tym — pragnienie budować jedność i miłość małżeńską, bo tego zamiast was nikt nie zrobi. Tak więc, nie trzeba szukać mitycznej «połówki» — twórzcie swoją przyszłość z tymi, kto obok i pragnie tego samego.
Mit drugi
Zamieszkać razem w celu przekonania się w kompatybilności seksualnej.
Nawiasem mówiąc, jest to zaprzeczeniem pierszego mitu. Ponieważ skoro znaleźliśmy drugą połówkę, wszystko ma się ułożyć bez «prób». Czyż nie?
Jeszcze nigdy nie mówiono tak dużo o seksie, jak to się robi od połowy XX wieku i aż do dziś. Jeśli chodzi o małżeństwo, seks jest ważną częścią jednoczenia małżonków, jednak wbrew pozorom jego znaczenie w życiu codziennym przeciętnego singla jest nieco przesadzone. Ale nie o tym mowa. Zbyt wiele par dużo się martwi, że jak się pobiorą, okaże się, że nie są kompatybilni w łóżku.
" Podczas gdy psychologicznie nikt nie pasuje nikomu, natomiast fiziologicznie każdy pasuje każdemu.
Podczas gdy psychologicznie nikt nie pasuje nikomu, natomiast fiziologicznie każdy pasuje każdemu. To tylko kwestia cierpliwości i zaufania do siebie. Skoro seksualność męska znacząco się różni od kobiecej, trzeba trochę czasu, by para osiągnęła harmonię w stosunkach seksualnych. Lecz możliwe to jest pod warunkiem, że para jest tego świadoma i koncentruje się na jedności, zamiast wyłącznie uspokojenia potrzeb fizjologicznych. Jakby to paradoksalnie nie brzmiało, gwarancją udanego seksu nie jest współżycie przed ślubem, lecz aktywna komunikacja, budowanie zaufania, tworzenie emocjonalnej bliskości. To wszystko nie tylko można, ale trzeba robić przed ślubem oraz kontynuować w drodze życia rodzinnego. Im lepiej potraficie dogadać się ubrani i w świetle dziennym, tym lepsze będą wasze stosunki seksualne, ponieważ one wykroczą poza granicy przedmiotowego traktowania partnera w celu odprężenia. A żeby rozmawiać, w pełni komunikować i lepiej poznawać siebie nawzajem, niekoniecznie trzeba mieszkać razem przed ślubem.
Ponadto seks to o tyle delikatna sfera naszego mózgu (tak, właśnie mózgu), że on tylko cierpi od nadmiernej ilości partnerów seksualnych, ponieważ zamiast doświadczenia tworzą oni dodatkowe obciążenia i skazują nasz mózg na tworzenie porównawczych plików, ponieważ każda osoba jest inna i ma inne reakcje, inne cechy i do każdej trzeba się dostosować. Natomiast mózg musi ciągle te informacje akceptować, przetwarzać, klasyfikować, przechowywać, sortować i porównywać, porównywać, porównywać… A mógłby wchłaniać w tym czasie informacje o stałym partnerze i polepszać odczucia od kontaktu właśnie z tym człowiekiem.
Jeżeli mało odzywacie się do siebie, cały czas kłócicie się oraz nie macie do siebie zaufania, mało prawdopodobnie że to, co odbywa się w waszej sypialni, można nazwać seksualnymi stosunkami. To raczej wymiana usługami.
" Nie chcecie brać ślubu? W takim razie nie kradnijcie sobie nawzajem czasu. Być może gdzieś obok chodzi człowiek, który jest gotów żyć z wami prawdziwym życiem w prawdziwej rodzinie, nie bawiąc się w imitacje.
Mit trzeci
Zamieszkać razem, aby upewnić się, że radzimy sobie w domu.
Ach, te słynne skarpetki! Jeśli przed sformalizowaniem związku nie dowiesz się, gdzie twój ukochany rzuca skarpety — jak żyć dalej? To prawie jak owoc z drzewa poznania — przyciąga i uwodzi. Ale ciekawa rzecz — Amerykanie, którzy nie szkodują pieniędzy dla wszystkich rodzajów badań, nawet najbardziej głupich pod względem istotności, również zastanowili się nad tą kwestią. Wniosek: ludzie, którzy zaczynają mieszkać ze sobą od razu po ślubie, rozwodzą się rzadziej niż ci, którzy mieszkają razem przed ślubem. Dlaczego? Ludzie w relacjach nieformalnych przedwcześnie skazują się na nieuniknioną rutynę, która jest we wszystkich małżeństwach, tyle że małżeństwo ma tendencję do rozwiązywania problemów i walczenia o związek, w przeciwieństwie do par, które uważają swoje stosunki za wolne. Inni amerykańscy psychologowie (być może ci sami) przeprowadzili ankietę wśród par, które żyją ze sobą, ale nie zarejestrowali oficjalnie swój związek. Pytanie brzmiało tak: czy jesteś żonaty/zamężna? Mężczyzni odpowiedziali «nie», a kobiety «tak». Oczywiście, było i na odwrót, ale chodzi o to, że w takim związku każdy oszukuje się tak, jak chce być oszukany. Każdy ma swoją własną iluzję: kobiety uważają, że są zamężne, chociaż tak nie jest, natomiast mężczyźni uważają siebie za singlów, choć nie jest to do końca prawdą. Do czego zmierzam? Jeśli chcecie być razem — bierzcie ślub i uczcie się żyć razem, by przezwyciężać trudności, prowadzić sprawy domowe, cieszyć się sukcesami, rosnąć. Nie chcecie brać ślubu? W takim razie nie kradnijcie sobie nawzajem czasu. Być może gdzieś obok chodzi człowiek, który jest gotów żyć z wami prawdziwym życiem w prawdziwej rodzinie, nie bawiąc się w imitacje.
Mit czwarty
Mamy się pobrać, by być szczęśliwymi.
To nie jest prawda. Chociaż z całego serca wierzymy w to i brzmi to bardzo romantycznie. Ale w rzeczywistości szczęście jest produktem zdrowego małżeństwa, nie jego celem. Sensem małżeństwa jest nie znalezienie własnej połówki, której brakowało, ale pomaganie sobie nawzajem stawać się tym, kim zaplanował nas Pan Bóg. Jeśli wziąć ślub w dążeniu do szczęścia, rozczarowanie jest nieuniknione. Stwórzcie swoją rodzinę z nadzieją na przyjaźń, wsparcie, seks, pełny dom dzieci i budujcie ją na wspólnych zainteresowaniach, wspólnych perspektywach. A kiedy uświadomicie, że wszystko, co możecie dać sobie nawzajem, nie jest obowiązkiem, lecz darem, pewnego dnia uzyskacie szczęście jako skutek waszej wzajemnej troski. Wszystko, czego spodziewacie się w małżeństwie naprawdę jest w was: miłość, dobroć, romantyka, troska. Jeśli nie włożycie tego w swoje stosunki, to nic z tego nie uzyskacie w swojej rodzinie.
" Gasną emocje, zdychają motyle, kończą sie relacje.
Mit piąty
Miłość — to niesamowite uczucie.
Motyle w brzuchu, drżenie serca, pasja, podniosłość, ślepota i wiele innych słów, którymi ludzie często opisują to, co uważają za miłość. Ale w rzeczywistości jest to opis emocji. Miłość to nie uczucie, miłość to podjęcie odpowiedzialności. Miłość małżeńska jest ostateczną decyzją do podjęcia odpowiedzialności za drugiego człowieka, za to, że będziecie ze sobą całe życie, za wasze dzieci, decyzja o całkowitym oddaniu innej osobie aż do ostatniego oddechu. Emocje mogą zgasnąć, zmienić się, jednak podjęta świadomie decyzja, szczególnie zakorzeniona w wierze w Boga, będzie trwała wiecznie. Współczesny świat mówi nam: «Nie zawracaj sobie głowy, nic nie jest wieczne, znajdzie się ktoś nowy, jeśli tutaj się nie ułoży» — i ta formuła przyciąga wielu. A wielu robi dokładnie tak samo: ciągle zmienia podmiot przeżywań emocjonalnych. Gasną emocje, zdychają motyle, kończą sie relacje.
Oczywiście, sympatja i komponent emocjonalny miłości są bardzo ważne, ale nie mogą one i nie powinny być powodem do małżeństwa, ponieważ tego nie dosyć. Emocje są zbyt ulotne. Pozwólcie im przerosnąć w coś bardziej trwałego, stabilnego i dojrzałego, zbudowanego na fundamencie podjętej trzeźwej decyzji. Miłość nie jest ślepa, miłość nie zabiera nam wolności, ona nie czyni nas niewolnikami. Miłość otwiera nasze oczy, uwalnia nas i czyni nas ludźmi zdolnymi do prawdziwych uczynków.
Drodzy zakochani, nie bójcie się dopuszczać pragmatyzm i zdrowy rozsądek do swoich relacji, nauczcie się mówić i słuchać, nie bójcie się zadawać pytania i wyciągać wnioski z usłyszanych odpowiedzi, nie zamykajcie się w sobie — bądźcie otwarci na spotkania z przyjaciółmi, wspólne wycieczki i wizyty. Poznajcie się z rodzinami. Uwierzcie, szczera komunikacja będzie służyć rozwojowi waszych relacji znacznie więcej niż współżycie.