Dnia 26 sierpnia przed Radą Miejską Kołomyi odbyła się akcja modlitewna w proteście przeciwko samowoli władz miasta.
Wspólnota rzymskokatolicka parafii św. Ignacego Loyoli zażądała zwrotu budynku klasztornego, który wraz ze świątynią stanowi jeden kompleks sakralny. Przed reformą medyczną w budynku działała skórno-wenerologiczna przychodnia, ale po jej likwidacji lokal ma się wydzierżawić z możliwością dalszego wykupu. Protestowali przeciwko temu parafianie i nieobojętni mieszkańcy miasta.
Biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Edward Kawa skomentował sytuację dla CREDO. Biskup brał bezpośredni udział w akcji i od samego początku wspierał parafię w walce o przywrócenie historycznej sprawiedliwości:
– W Kołomyi przed wojną istniał kompleks należący do ojców jezuitów — kościół św. Ignacego Loyoli i klasztor. W 1946 roku władze radzieckie to wszystko odebrały. Ale po jego upadku parafii zwrócono tylko kościół, zaś budynek klasztoru nie. W tamtym czasie mieściła się w nim przychodnia. Niedawno, w ramach reformy medycznej, przychodnia została zlikwidowana, a budynek przeszedł na własność miejską miasta Kołomyja. Gdy to się stało jako wspólnota parafialna zaczęliśmy apelować do władz miasta o zwrot nam tego budynku. Po pierwsze, historycznie jest to własność parafii, a po drugie, istnieje wielka potrzeba zrobienia w tym pomieszczeniu ośrodku wychowawczego dla młodzieży, ponieważ tak naprawdę jest tam wielu młodych ludzi, czy też urządzić świetlicę lub przedszkole dla dzieci. Lokal ma 900 m².
Jednak władze miasta od początku zignorowały nasze prośby. To tak, niby w Kołomyi nie ma parafii rzymskokatolickiej. Niedawno pojawiły się pogłoski, że lokal zostanie wynajęty przez muzeum łyżek. W rzeczywistości projekt tego tak zwanego muzeum przewiduje kompleks restauracyjno-rekreacyjny. Budownictwo jest zabytkiem architektury i nie można go przebudować, jedynie odrestaurować.
Wielokrotnie próbowałam spotkać się z burmistrzem, ale za każdym razem otrzymywałem odpowiedź negatywną — kwarantanna, zajęty, chory… Ale na kolejnych posiedzeniach rady miasta ten dom powinien być oddany w długotrwały najem osobie prywatnej z możliwością dalszego wykupu. Dlatego wyszliśmy na ulicę. Po pierwsze, aby pokazać, że jesteśmy, że istniejemy jako parafia i że nasze prawa jako parafian i obywateli Ukrainy są naruszane. Ponieważ prosimy o przywrócenie historycznej sprawiedliwości i zwrot naszej własności, a jesteśmy ignorowani. Po drugie, ten budynek został zbudowany na potrzeby duszpasterskie i powinien być w ten sposób wykorzystywany. Kiedy był szpital, milczeliśmy z szacunku dla miejsca, w którym ratuje się życie i zdrowie. Ale teraz, gdy szpital został zlikwidowany, domagamy się zwrotu lokalu prawowitemu właścicielowi. I po trzecie, jesteśmy jedynymi spadkobiercami i władzom miasta należałoby niezwłocznie nas poinformować, że lokal został opróżniony i miasto jest gotowe zwrócić go prawowitym właścicielom, czyli wspólnocie wyznaniowej Kościoła rzymskokatolickiego w Kołomyi. W końcu żyjemy w niepodległej Ukrainie, która musi dbać o przywrócenie historycznej sprawiedliwości, naruszonej niegdyś przez sowieckie władze.
Kilka dni temu zebraliśmy się przed siedzibą burmistrza w Kołomyi na wspólną modlitwę, która trwała półtorej godziny, ale burmistrz nigdy do nas nie wyszedł. Wyszedł sekretarz rady miejskiej i powiedział, że po raz pierwszy o nas usłyszał, że nikt nigdy nie zgłosił się w tej sprawie, więc od razu złożyliśmy kolejny wniosek jeszcze tego samego dnia, aby rozważyć kwestię zwrotu budynku. Po nas był protest przedsiębiorców Kołomyi, i do nich burmistrz jednak wyszedł. To pokazało nam, jaki naprawdę jest szacunek dla obywateli i wyborców, z kim naprawdę mamy do czynienia i jakie wybiera się priorytety.
Najbliższe posiedzenie rady miejskiej ma się odbyć 1 lub 2 września, na którym interesująca nas kwestia albo zostanie rozpatrzona albo usunięta z porządku obrad. Zobaczymy. W każdym razie, jeśli zignorują nas, już planujemy większą akcję — z modlitwą, ale także z określonymi wymaganiami. Burmistrz będzie zmuszony spotkać się z nami, pomimo ogłoszenia kwarantanny i czerwonej (czy jakiekolwiek innej) strefy. Nie pozwolimy wydzierżawić tego domu pod tzw. muzeum i zwrócimy się do władzy obwodowej, a jeśli to konieczne, do Prezydenta Ukrainy i Rady Najwyższej. Będziemy oskarżać władze miasta Kołomyi o naruszenie praw wspólnoty wyznaniowej i obywateli Ukrainy.