Wywiad

Albertynki we Lwowie: Pod łachmanami ubogiego — żywy człowiek

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

20 lutego 2020, 15:04 2264 Vita Jakubowska

W dniu 1 listopada 2017 roku trzy siostry ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim przybyły do Lwowa by po latach wznowić tutaj swoją posługę ludziom ubogim i chorym, pochylając się nad potrzebującymi z dobrocią, miłością i miłosierdziem, jak uczył założyciel — św. brat Albert Chmielowski.

O tym, jak wyglądały pierwsze dni sióstr we Lwowie, jak radzą sobie teraz, po trzech latach, jak wygląda ich posługa na codzień i jakie mają plany na przyszłośc czytelnikom CREDO opowiada Siostra Hieronima Kondracka.

 

— Chociaż często pada zdanie, że albertynki nie brzybyły a raczej powróciły do Lwowa, gdyż przed wojną aktywnie posługiwały w tym mieście, to tak naprawdę musiałyście wszystko zaczynać od zera. Jakie to były uczucia?

— To była wola Boża, żeśmy tutaj przyszły. Cociaż trzeba przyznać, że miałyśmy taki trochę strach w oczach – nikogo tu nie znamy, mieszkanie nie przy kościele i na ten czas jeszcze trwały końcowe remonty  i spałyśmy na materacach na podłodze, nie było ogrzewania a był to listopad, nie było mebli.  Ale od pierwszych dni spotkałysmy się z wielką życzliwością otoczenia – i kapłanów, i sióstr zakonnych, i parafian. Więc to budziło w nas optymizm. Brat Albert powiedział, że gdziekolwiek byście były – jesteście pod sklepieniem Nieba. I myśmy to odczuły – Bożą opiekę i staranie o nas. Rozpocząć pracę pomogły nam siostry Jóżefitki. S. Grażyna zaprowadziła nas do chorych i samotnych osób w domach. I tak się zaczęła nasza przygoda we Lwowie, nasza praca na rzecz ubogich i potrzebujących.

Dla mnie to było nowe wyzwanie, bo większość życia zakonnego pracowałam z dziećmi. Ostatnie 5 lat pracowałam z osobami starszymi, ale tutaj zetknęłam się bezposrednio z biedą i bezradnością osób, którymi się teraz opiekujemy. Jednak trzeba powiedzieć, że udało nam się szybko zaaklimatyzować i już po paru dniach miałyśmy następne osoby do opieki. Jedni drugim przekazują, że siostry przychodzą pomagać i proszą zajrzeć jescze do sąsiadki i tak to działa. W pewnym momencie już musiałysmy powiedzieć „stop”, bo już nie dawałysmy rady.

Jak tu wybrać komu pomagać, a komu pomocy odmówić?

— Osoba naprawdę potrzebująca nie jest wymagająca. Cieszy się z każdej posługi, każdego dobrego czynu i nawet z tego, że jest zauważona. Natomiast są ludzie tacy roszczeniowi, zawsze mają pretensje o to, że coś jest nie tak, że miało być inaczej. Zazwyczaj widać, że nie jest tak żle i ta osoba sama sobie może poradzić. My idziemy do najbiedniejszych wśród biednych i tam pochylamy się nad ich biedą i niemocą, wykonując te najniższe posługi – kąpiemy, sprzątamy, opatrujemy rany.

 

 

— Kto wspiera waszą działalność, przecież naprawdę żyjecie z ofiar, nie macie własnych środkow utrzymania a staracie się pomóc jaknajwiększej ilości osób?

— Tylko jedna z nas ma zapłatę – s. Radosława pracuje w kuchni Caritas i otrzymuje za to wynagrodzenie. A ja i s. Dorotea pracujemy jako wolontariuszki. Pomagają nam nasze siostry z Polski – dają fundusze, by miałyśmy za co kupić środki opatrunkowe czy higieniczne, albo przekazją już zakupione. Dla nas to wielka pomoc. Na dzień dzisiejszy ten krąg ludzi dobrej woli się zwiększył – wielu naszych znajomych i przyjaciół nam pomaga, księża tutejsi też dużo pomagają przywożąc z Polski jakieś środki opatrunkowe czy spożywcze, które dostają od swoich znajomych i przyjaciół. Potrzebne jest wszystko – od najprostszych rzeczy, takich jak środki higieniczne ale też odzież i żywność.

Opatrzność Boża naprawdę sie o nas troszczy i nie jesteśmy głodne, mamy gdzie spać, dużo osób nam pomaga i nawet przechodząc przez bazar czasem dostajemy od ludzi a to ziemniaki, a to cebulę czy jakieś warzywa. Nie brakuje nam niczego i bardzo to doceniamy.

— Trzy lata temu bracia albertyni otworzyli we Lwowie Dom miłosierdzia dla mężczyzn z ulicy. Wiem, że siostry planują otworzyć podobny ośrodek dla kobiet w trudnej sytuacji życiowej. Na jakim etapie są te plany?

— 4 listopada 2019 roku rozpoczęłyśmy prace budowlane przytuliska dla bezdomnych kobiet i dla matek z dziećmi. Jest to dłuższy etap, bo jest dużo spraw formalnych do załatwienia. Ale na dzień dzisiejszy są prowadzone prace pod fundament i naszym pragnieniem i celem jest jaknajszybsze ukończenie budowy. Narazie kobiety z ulicy przychodza na posiłki do braci na Zboiska, siedzą na ławkach w pomieszczeniu, kiedy jest zimno, ale niestety nie mogą zostawać tam na noc. Muszą szukać miejsca w noclegowni, a jak nie – no to nocują pod gołym niebem. I jesteśmy narazie bezradne. Pomagamy na tyle, na ile możemy – przywozimy ubrania, koce, śpiwory i kołdry, ale to nie jest rozwiązanie, zwłaszcza, że i tak ktoś im to odbierze na ulicy.

 

 

— Оakogo rodzaju pomoc będą mogły otrzymać kobiety w waszym przytulisku?

— Nie chcemy uczyć tych kobiet bezczynności wobez własnego losu. Każda ma jakieś swoje talenty, może nawet jeszcze nie odkryte czy nie rozwinięte, a nawet jak nic nie umie, to my stawiamy sobie za zadanie nauczyć kobiety podstawowych prac, by mogły stanąć na nogi i na siebie zarobić. Chcemy im pomóc wyjść z bezdomności. Planujemy prowadzić warsztaty, będą też psychoterapeuci, lekarz, pielęgniarki. Nasze siostry są przygotowane do takiej posługi, mamy odpowiednie kwalifikacje i dośwaidczenie pracy z takimi kobietami w podobnych domach w Polsce.

Pan Bóg obdarzył człowieka wolnością i często jest to wielka tajemniaca na skutek czego ktoś okazał się na ulicy  – dla kogoś to był własny wybór, dla kogoś to skutki pychy, albo okoliczności rodzinne, za każdym razem to inna ale bolesna historia i najbardziej bolesne jest to, że nie zawsze możemy pomóc, są takie sytuacje kiedy pozostaje tylko modlitwa o to by Pan Jezus sam się o nich zatroszczył, przytulił i nakarmił. Ale kiedy otworzymy przytulisko będzie tam stołówka, pralnia, prysznice, będzie miejsce, do któregoo można będzie przyjsc i otrzymać pomoc. Mamy też dużo pomysłów na to, w jaki sposób pomóc kobietom wyjśc z bezdomności i mamy też dużo przyjaciół, którzy są gotowi do prowadzenia warsztatów i szkoleń, ale teraz najbardziej potrzebujemy funduszy na budowę. Piszemy do róznych firm i fundacji, jeżdżę na kwesty po kościołach. Bardzo zależy nam na tym, by ten dom powstał jaknajszybciej. Potrzeby są ogromne i nawet gdybym dzisiaj otworzyła ten dom, to już miałabym cały komplet ludzi.

 

 

— Co się dzieje z kobietami, mieszkającymi na ulicy?

— Często nie mają gdzie się podziać nawet kiedy chorują, bo noclegownia nie przyjmuje chorych, a szpitale nie chcą przyjmować bezdomnych z przyczyn higienicznych – są brudne, śmierdzące, a szpital nie ma warunków dla przeprowadzenia higieny wstępnej. Przed Bożym Narodzeniem poproszono nas o pomoc przy bezdomnej kobiecie, która miała złamany staw biodrowy. Była tak brudna i zawszawiona, że żaden szpital nie zgadzał się ją przyjąć a kiedy już znaleziono dla niej miejsce, to my z siostrami oprzątnęłyśmy ją, wszystko wyczyściłyśmy, umyłyśmy ją i zmieniłysmy na niej ubranie. A przecież pod tymi łachmanami jest człowiek! Każdy jest stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga. Ma godność. I żeby wydobyć tę godność człowieka na powierzchnię czasami trezeba zaczynać od takich podstawowych rzeczy – umyć, odwszawić…

Brat Albert, nasz założyciel, klęcząc przed majestatem Boga ukląkł też przed majestatem człowieka i tego my doświadczamy każdego dnia, klękając przed najbardziej potrzebującym człowiekiem, który jest bezradny w tej swojej sytuacji. Czasami tak nie wiele mu potrzeba – uśmiech, podanie dłoni, odczucie, że jest potrzebny i kochany przez Boga takim, jakim on jest.

Oprócz opieki nad chorymi w ich domach, siostry albertynki opiekują się także kobietami na jednym z oddziałów szpitala psychiatrycznego we Lwowie – przywożą im ciepłe posiłki, podtrzymują na duchu poprzez słuchanie i obecność. Pomagają również w Ośrodku Terapii dla młodzieży uzależnionej od narkotyków, hazardu, alkoholu, pornografii.

Jeśli ktoś zechce wesprzeć oto nasze konto: PKO BP 19102010420000800201252220

 TYTUŁEM: Przytulisko – Lwów Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim – Prowincja Warszawska ul. Kawęczyńska 4a, 03-772 Warszawa

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

ПЕРСОНА

МІСЦЕ

Lwów

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

ПІДТРИМАЙТЕ CREDO
Шановні читачі, CREDO — некомерційна структура, що живе на пожертви добродіїв. Ми з вдячністю приймемо Вашу допомогу. Ваші гроші йдуть на оплату сервера, роботу веб-майстра та гонорари фахівців. Переказ через ПриватБанк: Пожертвування можна переказати за такими банківськими реквізитами:

5168 7427 0591 5506

Благодійний внесок ПРИЗНАЧЕННЯ ПЛАТЕЖУ: Добровільна пожертва на здійснення діяльності часопису CREDO.

Інші способи підтримати CREDO: (Натиснути на цей напис)

Щиро дякуємо читачам за жертовність усім, хто нас підтримує!
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: