Komentarze

Wspomnienie o biskupie Janie Niemcu

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

02 listopada 2020, 12:51 2022 Biskup Radosław Zmitrowicz OMI

Mam bardzo wiele wspomnień i myśli o moim przyjacielu biskupie Janie Niemcu. Miałem ten dar być blisko niego ostatnie 8 lat.  On szedł ku świętości i Bóg uczynił go świętym.

Zostałem biskupem pomocniczym diecezji kamieniecko-podolskiej tylko dlatego, że Pan Bóg doświadczył go cierpieniem, krzyżem wieloletniej choroby i przez to nie mógł on być fizycznie obecny w diecezji.  Z pewnością podczas tej choroby służył dla Kościoła na Podolu i na Ukrainie z wielką intensywnością modlitwy, ofiary cierpienia i miłości. Chciał być zdrowy, szukał lekarzy, prosił o cud, ale pokornie akceptował wolę Pana. Naprawdę był bardzo doświadczony cierpieniem, ale gdy się go widziało, z nim rozmawiało to można było myśleć, że to najszczęśliwszy człowiek na ziemi.

 

 

Ja wiem, że też miał swoje walki i trudne chwile zwłaszcza w okresie, gdy musiał przebywać w domu u swojej mamy. Biskup w najlepszym wieku dla posługiwania, pełen doświadczenia i mądrości był zmuszony pozostawać w swojej „celi”, nie mógł głosić choć był pełen słowa. Kiedyś go odwiedziliśmy w Polsce z biskupem Leonem, po chwili rozmowy prawie „wykrzyknął”: „słuchajcie, zrobię wam medytację biblijną”.   Jego kręgosłup był potrzaskany. Światowej sławy profesor z Monachium, który oglądał jego kręgosłup stwierdził, że jeszcze nie widział kręgosłupa w tak w złym stanie. Ból towarzyszył mu cały czas.

Droga do świętości biskupa Jana to otwartość na natchnienia do poświęcenia się i ofiarowania się całkowitego.  Te natchnienia przychodziły pewnie już w dzieciństwie, ale tutaj wspomnę o tych z miłości do ojczyzny, którą bardzo kochał. Tworzenie NZS na uczelni, pisanie listu do władz ze sprzeciwem wobec stanu wojennego, organizowanie marszów i przemawianie podczas nich.  A później głos powołania podczas rekolekcji, na które przyjechał z dziewczyną. Przyszło słowo: „Twoje miejsce jest po drugiej stronie”. I poszedł w tę drugą stronę z całą radykalnością. I tak będzie do końca, z całą radykalnością szedł ku świętości.

 

 

Gdy myślę o świętości i myślę o biskupie Janie to wydaje mi się, że najważniejsze jest pragnienie świętości. On miał odwagę odczuć to pragnienie i ciągle do niego wracać.

Nie urodził się święty —choć już od początku jego życie na ziemi było rodzicom podarowane cudownie, miał umrzeć, ale modlitwa i łaska Boża dała mu życie- ale szedł odważnie ku świętości. Jeśli widział, że coś jest przeszkodą na tej drodze do świętości to to odrzucał.  Zobaczył, że posiadanie notebooka mu nie pomaga to od razu podarował komuś, zobaczył, że nawet małe ilości alkoholu mu nie pomagają na drodze do świętości i z tego zrezygnował.  Pan Bóg dał mu to pragnienie świętości i prowadził go najlepszą drogą, udoskonalił swego sługę przez cierpienie.  Dał mu też w pewnym okresie dar łez, płakał, gdy mówił o miłości Chrystusa do siebie grzesznika.

Po siedmiu latach choroby Pan dał mu przebywać większość czasu w Ukrainie. Jego głoszenie słowa, jego spowiedzi, jego przepiękne pełne miłości i szacunku wizytacje.

Mógłby nam jeszcze wiele głosić, bo był pełny słowa i coraz bardziej przeniknięty miłością. Mógłby jeszcze obdarować podczas wielodniowych wizytacji wiele parafii i księży swoją pełną pokoju obecnością.  Pan go zabrał. Misterium Bożej miłości.  Przeczuwał to, to było jakoś w głębi jego intymnej relacji z Panem. Gdy go przewoziliśmy ze szpitala w Kamieńcu do Polski był jak baranek, takie duże oczy, taki maleńki i pokorny, zjednoczony ze swoim cierpieniem…i Bogiem.  Prosił: „zabierzecie mnie do kurii, pomodlimy się kompletą i umrę”. Do końca wyznawał swoją nędzę i Pan coraz bardziej czynił go świętym.

 

 

Od 25.06.2020 roku zaczął prowadzić zapis swoich modlitw. Historia tych modlitw zaczyna się od wpisania aktu całkowitego oddania się Najświętszej Maryi Pannie, uczynienia się jej niewolnikiem. Każdego dnia zapisywał na całą stronicę modlitwę. Była ona związana jakoś ze słowem z danego dnia czy patronem danego dnia. Ale to co powtarzało się prawie zawsze jeśli nie zawsze do uwielbienie Ojca -Tatusia, Uwielbienie Syna i Ducha, Dziękowanie za Matkę Bożą, prośba o skruszone serce i dziecięcą uległość Ojcu, mocne w słowach wyznawanie swej nędzy i grzeszności, oddawanie się Sercu Maryi. I tak każdego dnia, aż do 9 października. Każdego dnia na nowo wyznawanie miłości, prośba o skruszone serce i dziecięcą uległość, wyznawanie swej nędzy i oddawanie się Maryi.

10 października już nie mógł zapisać to co odczuwał. Później ze szpitala rozsyłał już krótkie smsy z Dobrą Nowiną i chyba ten najpiękniejszy: „kocham” tuż przed śmiercią.  Czy może być coś większego na tej ziemi… i w niebie?  

W ostatnią niedzielę przed śmiercią poprosił o jabłka, bo miał smaka na nie. Wydawało się, że będzie żył, ale Bóg jego Ojciec chciał mu już dać skosztować owoców z Drzewa Życia.  Myślę, że Jan już smakuje te owoce Życia w Bogu, bo przyszedł z wielkiego ucisku i wybielił swoje szaty we krwi Baranka. Umarł Święty.  Bóg jego najlepszy Ojciec odpowiedział w pełni na jego pragnienie świętości.

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

МІСЦЕ

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

Pomóż CREDO trwać!
Tworzymy dla Ciebie i dzięki Tobie!

WSPOMÓŻ NAS.

PL47102010263947000019137233

KredoBank PKO Bank Polski Group
Напишіть новину на CREDO
Якщо ви маєте що розказати, але початківець у журналістиці, і хочете, щоб про цікаву подію, очевидцем якої ви стали, дізналося якнайбільше людей, можете спробувати свої сили у написанні новин та створенні фоторепортажів на CREDO.
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: