Obecnie w Ukrainie przebywa kard. Konrad Krajewski, który przyjechał do nas jako wysłannik Ojca Świętego. O pobycie jałmużnika papieskiego CREDO rozmawia z bp Janem Sobiłą biskupem pomocniczym diecezji charkowsko-zaporoskiej, który te dni spędził z wysłannikiem papieskim.
Na zdjęciu: kardynał Krajewski i biskup Sobiło w Odessie. Fot: Cyran Wiktor
– Wasza Ekscelencjo, proszę opowiedzieć nam o pobycie kard. Krajewskiego w Ukrainie.
– Papież Franciszek poprosił kardynała Konrada Krajewskiego, aby osobiście udał się w jego imieniu do Ukrainy i udzielił papieskiego błogosławieństwa. Wszędzie rozdaje papieskie różańce, błogosławi, interesuje się sytuacją, niesie pomoc księżom i wolontariuszom znajdującym się blisko linii frontu.
„Mógłby wezwać do siebie księży, ale sam do nich jedzie”.
– Do Charkowa kardynał przywiózł w prezencie od papieża bus Volkswagen, żeby dostarczać żywność oczekującym na nią ludziom. Komunikuje się także z naszym ludem. Kardynał przyjechał do Lwowa i tam do niego dołączyłem; potem razem pojechaliśmy do Kamieńca Podolskiego. Odwiedził tam wszystkie wspólnoty. Potem pojawił się w Latyczowie na spotkaniu biskupów, był w Winnicy. Odwiedziliśmy wspólnoty polecane przez biskupów kamienieckich Leona Dubrawskiego i Radosława Zmitrowicza, czyli kapucynów, Caritas, byliśmy w dwóch wspólnotach sióstr zakonnych. Odbył spotkania z miejscowymi księżmi w Hajsynie i Humaniu, potem pojechaliśmy do Odessy. Tam też kardynał odwiedził wszystkie wspólnoty, a stamtąd przez Krzywy Róg pojechaliśmy do Zaporoża.
W Krzywym Rogu kardynał pobłogosławił pracujących z ubogimi. W Zaporożu odwiedził wspólnoty greckokatolickie i rzymskokatolickie, odwiedził cztery różne kościoły, w tym braci albertynów. Był też w Dnieprze i Kamieńskim. Dziś Charków i Izium są na jego trasie. W tej chwili, gdy rozmawiamy, powinien już być w Iziumie.
Kardynał chce przyjechać całą drogę aż do linii frontu, aby odwiedzić wszystkich księży i wszystkie wspólnoty, które wiernie służą ludowi od początku wojny, nie opuszczają swoich parafii, pomagają ludziom – i niesie błogosławieństwo od papieża. Na bieżąco informuje także Ojca Świętego o swojej wizycie. Papież jest bardzo zainteresowany wizytą kard. Konrada do Ukrainy. To tak, jakby sam Ojciec Święty błogosławił nas przez ręce ojca kardynała. Papież ma konkretną informację, bezpośrednio od kardynała, który sam widzi sytuację w Ukrainie, zwłaszcza tutaj, w pobliżu linii frontu.
Wizyta ta ma charakter „cichego pobytu”. Kładzie nacisk na spotkania z ludźmi, bezpośrednio, a nie z władzami, burmistrzami, gubernatorami… Dlatego podróżuje z miejsca na miejsce. Kardynał mógłby zebrać księży w każdej diecezji na spotkanie! Ale mówi: papież chciał, żebym osobiście odwiedził księży i wspólnoty, ludzi potrzebujących pomocy, wolontariuszy.
Prowadzi samochód osobiście. Nie jest mu łatwo. Do Zaporoża przejechał już 4,5 tys. km. Rzadko zmieniam go za kierownicą… Codziennie od 5 rano modli się, a wieczorem długo modli się podczas adoracji; podróżujemy również z modlitwą. Bo kardynał Konrad rozumie: najważniejszą rzeczą, jaką może nam zostawić, jest modlitwa, błogosławieństwo papieskie i ta uwaga, którą pragnie osobiście obdarzyć każdego, kogo odwiedza. Dlatego kieruje się szczególnie do tych księży, którzy posługują samotnie i stara się pomóc.
„Zdjął kamizelkę kuloodporną, bo ludzie byli bez nich”
– Nawet niekatolicy i niewierzący byli wstrząśnięci wiadomością, że wysłannik papieski znalazł się w sobotę pod ostrzałem. Jak było?
– Pojechaliśmy do Orichowa, to już jest linia frontu. Tam trzeba mieć specjalne zezwolenie i eskortę. Dlatego podwiózł nas tam swoim autem wysoki rangą wojskowy, który też wydał rozkaz, żebyśmy nosili kamizelki kuloodporne.
Zabraliśmy jedzenie przygotowane dla biednych. W Orichowie nie ma prądu ani wody, jedzą tylko to, co im przywieziemy. Nie ma sklepów, nic, liczą tylko na pomoc humanitarną. Dajemy im dużo tego, co otrzymujemy. Biorą wodę z jakiejś studni.
No i pojechaliśmy z kardynałem, a z nami także biskup protestancki. Mieliśmy tam cztery przystanki — cztery miejsca, w których gromadzą się ludzie. Podjeżdżamy do umówionego miejsca, szybko odbywa się krótka modlitwa, rozdajemy jedzenie — i oni uciekają. W trzeciej lokalizacji zaczął się ostrzał. Oficer, który nas przywiózł, krzyknął: „Uciekajcie szybko!”. A kardynał tuż przed tym zdjął kamizelkę kuloodporną. Powiedział tak: ludzie, którzy przychodzą po jedzenie, nie mają kamizelek kuloodpornych, ale my jesteśmy w kamizelkach. Czuje się nieswojo, gdy widzi, że my jesteśmy chronieni, a ludzie nie. Więc zdjął go; i w ciągu minuty rozpoczął się ostrzał. Prawdopodobnie Gradami. Waliło mocno. Kardynał na własne oczy mógł zobaczyć, jakie tam jest życie. Wskoczyliśmy do piwnicy i siedzieliśmy tam do końca ostrzału. Następnie udaliśmy się do następnej lokalizacji, aby rozdawać jedzenie. Orichiw jest już od trzech do pięciu kilometrów od frontu, w pobliżu stoją wojska rosyjskie i ciągle ostrzeliwają Orichiw.
Kardynał widział nie tylko miasto pod ostrzałem, ale także ludzi, którzy w nim pozostali, biednych, ale upartych. Jest możliwość ich wyciągnięcia i jest dokąd! Ale mieszkali tam całe życie i nie chcą wyjeżdżać. Kardynał był zdziwiony ich spokojem – no cóż, ostrzał to ostrzał. Przechodzi taki sobie ukraiński ziom i mówi do niego: spokojnie, nie bój się! — bo już się do tego przyzwyczaił. Zdarza się to kilka razy w ciągu dnia i nocy. Zarówno Bachmut, jak i Orichiw są nieustannie bombardowani przez Rosjan, podobno chcą ich zrównać z ziemią… Kardynał był bardzo zaskoczony spokojem i wytrwałością tych ludzi. Żyją bez prądu i wody, niosą ją z daleka na herbatę – ale wierzą, że przyjdą nasi i wyzwolą te tereny, odepchną rosjan, żeby tak nie ostrzeliwali Orichowa. Wierzą, że okupanci nie wejdą do tego miasta i mówią: nawet jeśli dom zostanie zniszczony, nie opuszczę go, to moja ziemia.
Był jeden dziadek, o którym powiedziano nam: zabierzcie go, pocisk uderzył w jego dom. On zebrał kawałki blachy i desek i zrobił sobie budę. Dosłownie: budę! Włazi dotąd i tam śpi. Ale oświadczył: to jest moje podwórko i nigdzie stąd nie pójdę.
Tak więc kardynał obejrzał naszą sytuację „szczegółowo”. Od samego początku, gdy jechaliśmy przez Ukrainę, słyszał to, co mówili wszyscy, zarówno cywile, jak i wojskowi: jeśli Zachód da nam więcej broni, wygramy tę wojnę i będzie to dobre dla wszystkich, i dla całej Europy.
„Rosję trzeba powstrzymać”
– Miejmy nadzieję, że kard. Krajewski doniesie papieżowi pozycję Ukrainy. Nie mamy nadziei na „pogodzenie się” z moskwą, bo nie ma z kim się godzić! Nie da się pogodzić z kimś, kto dokonuje ludobójstwa… Czy rozmawiał Ksiądz Biskup o tym z Jego Eminencją?
– Sam kardynał widzi sytuację i wszystko jasno rozumie. Moim zdaniem już mówi papieżowi o tym, co sam widział, i że w tej wojnie okupant musi faktycznie zostać pokonany. Myślę, że jak pojedzie do Watykanu, to spokojnie opowie Ojcu Świętemu wszystko – tę sytuację, ludobójstwo, jak rosja niszczy Ukrainę, że rosję trzeba powstrzymać wszelkimi możliwymi sposobami.
– Dziękuję za rozmowę!
Fot: Vatican News