Czy zdarzało się, że wypita kawa stawała się lekiem nasennym? Większość mówi, że już piąta kawa na dzień raczej pomaga zasnąć niż przebudza. Ciekawe, czy uda nam się przenieść to porównanie na wiarę i naukę? Zatem już tłumaczę o co chodzi.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wiara i nauka rywalizują ze sobą, ciągle grając w przeciąganie liny. Ależ czy nie byłaby ta lina mocniejsza, gdyby tak ją złożyć we dwoje?
Warto wspomnieć, że to, na ile ważna jest spółpraca wiary i nauki podkreślał już Jan Paweł II w swojej encyklice: Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek — poznając Go i miłując — mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie (por. Wj 33, 18; Ps 27 [26], 8-9; 63 [62], 2-3; J 14, 8; 1 J 3, 2).
Niestety stosunek wierzących ludzi do nauki pozostaje bardzo różny, często jest to nawet zniewaga. Tak traktowana jest nawet nauka, która jest konieczna, żeby poznać Tego, w którego wierzą. Dziwne, co? Jak można twierdzić, iż wierzę, skoro tak do końca nie wiem, w kogo?..
Tu warto od razu zaznaczyć, że popadanie w skrajności jest zawsze złe. Nie mówimy tutaj o tym, aby uprawiać scjentyzm, w którym nauka jest alfą i omegą. Dla wyznawców takiego poglądu argumenty religijne nie mają szans. Na pewno nie o to mi chodzi.
Wiara jest zarówno niesamowitym darem, jak i bogactwem, ale jeśli ta wiara jest ślepą, to jest niepełna. Skoro zaliczamy się do jakiegoś wyznania, a więc i Kościoła, powinniśmy przyjąć także i to, co Kościół pragnie nam dać. Chrześcijanie mający Kościół powinni uświadomić sobie własną wyjątkowość — Kościół jest naszym kołem ratunkowym. Nie jesteśmy w tym życiu zdani na siebie. Kościół jest właśnie tym, czego chciał Jezus. Kościół bierze swój początek w Jezusie, a więc naszym obowiązkiem jest pogłębianie swojej wiedzy, Abyśmy mogli lepiej poznać Jego, Siebie oraz Ją Ją czyli matkę, którą jest dla nas Kościół.
W tym blogu chciałabym zabrać Ciebie w podróż za nauką Kościoła. Jeśli nie masz cierpliwości do zdobycia tytułu magistra teologii, ale czujesz potrzebę pogłębiać wiedzę – to miejsce dla Państwa. Tylko pojmując wielkość Kościoła, możemy przybliżyć się do pojęcia Boga. A pojąć Kościół można zacząwszy od badania jego doświadczenia, przecież my na tym świecie żyjemy kilkadziesiąt lat, a Kościół już ponad 2000 i jeśli zaczniemy słuchać, to poznamy tajemnice…