Bóg jest miłosierną miłością, gotową przebaczyć nawet największemu grzesznikowi, który się nawraca. „Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie”. Chrystus dał się ukrzyżować, przyjął na siebie wszystkie grzechy, jakie były popełnione, są popełniane i będą popełniane. Ten, który nie popełnił żadnego grzechu swoją śmiercią i zmartwychwstaniem pokonał grzech; śmierć, która jest skutkiem grzechu oraz szatana, głównego sprawcy zła.
Jeżeli grzech został pokonany, to czy warto jeszcze w ogóle o nim mówić? Nie lepiej skupić się na Bożym Miłosierdziu? Oczywiście głoszenie prawdy o tym, jak wielkie jest Miłosierdzie Boga, należy do podstawowych zadań Kościoła, jednak nie zmienia to faktu, że nie możemy zapominać o tym, że zło należy nazywać złem, a dobro dobrem. Chrystus, który przebaczał grzechy, jednocześnie wielokrotnie piętnował pychę, obłudę, powierzchowność w relacjach z Bogiem czy też obojętność wobec potrzebujących.
Uświadomienie sobie grzechu jest konieczne, aby otworzyć się na przebaczenie. W Ewangelii św. Jana czytamy: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Przebaczenie grzechów w sakramencie pokuty otrzyma ten, kto je sobie uświadomi, będzie żałował, postanowi poprawę, a później wyzna je przed kapłanem, który reprezentuje Chrystusa.
Nazywanie zła złem, a dobra dobrem, jest konieczne, zwłaszcza dzisiaj, gdy granica między jednym a drugim dla wielu ludzi nie jest jasna. Ideologia neomarksizmu, wdzierająca się do świata nauki czy mediów, sprzyja temu, aby nie mówić o grzechu. Skutkiem tego jest to, że dla wielu współczesnych ludzi, również tych, którzy uważają się za katolików, aborcja i eutanazja są czymś normalnym. Rozpusta bywa rozumiana jako sposób na załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych, i niejednokrotnie jest popierana przez tych, którzy uważają się za ekspertów od psychologii czy zdrowia. Sytuacje, w których grzech nie jest postrzegany jako coś złego, można mnożyć niemal w nieskończoność.
Dostrzegalnym problemem jest również to, że nie zawsze współczesny katolik potrafi określić materię grzechu, co może przysporzyć problemów przy korzystaniu z sakramentu pokuty. Katechizm naucza, że "Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą". Nie wszyscy wiedzą, że spowiadając się z takich grzechów, należy określić ich liczbę, a jeżeli to niemożliwe, to w inny sposób opisać skalę problemu. Na przykład, nie wystarczy powiedzieć podczas spowiedzi: "nie chodziłem do kościoła", ale należy określić, ile razy była opuszczona niedzielna czy świąteczna Msza Święta. Podobnie jest w sytuacji innych grzechów śmiertelnych.
Powyższe refleksje nie są jedynie narzekaniem kapłana na współczesny świat, ale zasygnalizowaniem problemu, któremu warto się przyjrzeć. Wielki Post, oraz związane z nim rekolekcje czy drogi krzyżowe, są okazją do formowania sumień katolików. Przeżywany czas przygotowania do świąt paschalnych jest szansą do głębszego poznania Prawa Bożego i kościelnego, oraz uświadomienia sobie, że to Bóg zdecydował, co jest dobre, a co złe. Tylko uświadomienie sobie zła, oraz odwrócenie się od niego, może otworzyć nas na Boże Miłosierdzie i dać prawdziwe szczęście i radość, niezależnie od sytuacji, jaka ma miejsce wokół nas.