Czy biorąc ślub faktycznie rozumiemy, co to znaczy być mężem i żoną? Kim są tamci ludzie, którymi staniemy się po ślubie? Czy my ich znamy?
Bądźmy szczerzy — nie. Zupełnie tego nie znamy. Zdobywamy tę wiedzę o sobie stopniowo, z dnia na dzień życia wspólnego. Jakie będą te doznania: przez ból, łzy, obrażenia bądź przez wsparcie, zaakceptowanie, przebaczenie? Prawdopodobnie będzie wszystkiego po trochu, a proporcje zależą od nas.
Tak więc aby zrobić proces poznania swoich nowych roli życiowych znacząco mniej boleśnym, może warto zaakceptować kilka prostych zasad?
Czujesz potrzebę kogoś tresować — kup sobie psa!
Ani mąż, ani żona nie są obiektami wychowania czy też przewychowania, a co dopiero tresury. Owszem, w trakcie budowania stosunków zmieniamy się pod wpływem siebie, jednak to stopniowy i całkiem naturalny proces. Próbujemy z miłości do innej osoby stawać się lepszymi i dokładać starań, by temu kogo kochamy, było też z nami dobrze. Natomiast gdy jeszcze przed ślubem widzisz, że pewne cechy charakteru czy nawyki osoby kompletnie ci nie pasują, a jednak podejmujesz decyzję o ślubie, bo masz nadzieję zmienić swojego partnera, dokładnie go „obrabiając pilnikiem“ do potrzebnego tobie „kształtu“, to lepiej daj spokój albo temu pomysłowi, albo też tej osobie.
Być mężem i żoną znaczy akceptować siebie nawzajem, a nie łamać.
Naucz się wybaczać sobie, a także lubić siebie.
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła być mężem lub żoną, co pozwala twojemu partnerowi w ślubie być zwykłym człowiekiem, który się myli, bywa zmęczony, jest nieidealny, a jednocześnie nie przestaje kochać i pragnąć robić wszystko tak dobrze jak tylko potrafi. Zdecydowanie pozwoli to tobie przebaczać innym szczerze i kochać ich bezwarunkowo. Ponieważ wszystko, co tak często irytuje nas w innych, w większości wypadków jest tym, co nam się nie podoba w sobie. Pokonasz to a łatwiej ci będzie akceptować miłość i przebaczenie innych. To jest ciernista droga. Być mężem i żoną to pokonywać drogę razem jako jedna całość.
Nie zapominaj dziękować.
W rodzinie wszyscy mają względem siebie pewne zobowiązania. Hasło, że „nikt nikomu niczego nie winien“ wobec rodziny jest nie tylko nieszczere, ale także może mieć złe konsekwencje. Dlatego więc nie warto go stosować w życiu, jak też nie warto go powtarzać. Jednakże obecność wzajemnych obowiązków nie wyklucza wdzięczności za wydane starania, czas i chęć, żeby życie codzienne, atmosfera oraz tło emocjonalne były komfortowe i sprzyjające wspólnemu rozwojowi. Każdy w rodzinie komuś coś winien i wśród tych licznych zobowiązań jedno z pierwszych miejsc ma zająć wdzięczność. To potężna siła wszystkich zmian pozytywnych. Wdzięczna osoba zawsze dostaje więcej niż ta, która uważa, że jej coś się należy.
Być mężem i żoną to być wdzięcznym za każdą drobnostkę.
Włączaj się.
Nie ma takich spraw w twojej rodzinie, które by ciebie nie obchodziły. Nie ma ani męskiego ani żeńskiego zakresu odpowiedzialności. Podłożem wszystkiego jest współdziałanie. Gdy jesteś proszony o pomoc, a ty tego nie potrafisz, potraktuj to jako okazję do nauczenia się czegoś. Rodzina to wspólna sprawa, wzajemna odpowiedzialność. Codzienna rutyna, opieka nad dziećmi oraz ich wychowywanie, budżet i wszystko, co odbywa się w waszym tak małym, a tak ważnym świecie, — wszystko dotyczy każdego z was.
Być mężem i żoną to grać w jednej drużynie o wspólne dobro.
Fot: David Thomaz / Unsplash