Wywiad

Sprawa kościoła Marii Magdaleny. Сzy Lwów naprawdę jest kulturalną stolicą Ukrainy?

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

04 grudnia 2020, 11:29 3047 Vita Jakubowska

Katolicy obrządku łacińskiego we Lwowie od lat ubiegają się o zwrot kościoła św. Marii Magdaleny. Sąd miasta odmówił zwrotu wspólnocie wiernych budynku, który powstał kosztem parafii i został bezprawnie zabrany przez reżim komunistyczny. Świątynia wciąż przebywa w komunalnej własności miasta. W 2010 roku władze miasta Lwowa przedłużyły umowę z salą organową jeszcze na kolejne 20 lat, zawartą jako wynajem nieodpłatny. Przywrócenie sprawiedliwości historycznej zostało odterminowane na czas bliżej nie określony. W ostatnich latach sytuacja zaczęła się pogarszać. W 2017 roku kierownictwo salą organową objęła nowa dyrekcja, która nie liczy się ani z duchowymi potrzebami wiernych, ani z ich uczuciami religijnymi, stwarza też przeszkody w sprawowaniu kultu przez kapłanów pracujących w parafii i urządza prowokacje.

Proboszcz parafii św. Marii Magdaleny o. Dawid Omieciński OMI opowiedział CREDO historię zmagań o zwrot świątyni prawowitym właścicielom a także o sytuacji, która się złożyła między parafią a salą organową.

 

 

Od jak dawna parafia św. Marii Magdaleny korzysta z budynku świątyni wspólnie z salą organową?

— Przeglądając archiwum, mnie najbardziej zaskoczyło, że parafia została dopuszczona do tego, by tutaj została sprawowana Msza Święta dopiero w 2001 roku. Wcześniej księża z katedry odprawiali tutaj tylko raz do roku – na Boże Narodzenie. Wtenczas jak Statut parafii został zarejestrowany w 1991 r. Wielkim sukcesem ówczesnego proboszcza, a był nim obecny biskup pomocniczy archidiecezji Lwowskiej Leon Mały, było wprowadzenie codziennej Mszy Świętej o 8.00 rano. Do dziś odprawiamy Mszę Świętą o tej godzinie. A każdy następny proboszcz starał się też o zwiększenie możliwości korzystania kościołem – udało się nam otrzymać dostęp do pomieszczenia, które nie było używane, a miało bezpośrednie wyjście do prezbiterium. Kosztem parafii i wysiłkiem parafian zostało wyremontowane i stało się naszą zakrystią. W tym samym czasie udało się też zwiększyć ilość Mszy Świętych – mamy teraz wieczorne w dni powszednie i święta nakazane, a w niedzielę mamy trzy Mszy – dwie w języku polskim i jedna w ukraińskim. Wspólnota ukraińskojęzyczna stale się powiększa. Kiedy zostałem tutaj proboszczem, we wrześniu 2019 roku, liczyła ok. 60-70 osób. Trzy lata wcześniej było 20. A kiedy liczyliśmy parafian na koniec ubiegłego roku liturgicznego, to już było 150 osób. Otóż łącznie na wszystkich Mszach w niedzielę mamy około 350 osób. Teraz znowu liczyliśmy i wyszło nam ok. 300, bo wiadomo, że pandemia trwa i osoby z grupy ryzyka zostają na razie w domu.

Czyli parafia nie tylko istnieje formalnie, ale się też rozwija i powiększa.

— Parafia jest dość duża, żywa, dynamicznie się rozwija ale smutny jest fakt, że dużo sił pochłania ta niekończąca się walka. No i też ze względu na ograniczenia nie możemy realizować wszystkich pomysłów i możliwości duszpasterskich. Wielu rzeczy nie robimy nie dla tego, że nie chcemy czy nie umiemy, a dlatego, że nie jesteśmy w stanie. Mamy parafian w każdej grupie wiekowej – dzieci, młodzież szkolna i studenci, młode małżeństwa, małżeństwa w średnim wieku i osoby starsze. Na katechezy regularnie przychodzi około 50 dzieci – św. Mikołaj ostatnio liczył. Są chrzty i śluby, odwiedzamy chorych i odprawiamy pogrzeby – mamy dla kogo służyć. Parafianie przychodzą z inicjatywami – jest grupa chętnych na Koło Biblijne, są osoby chętne stworzyć chór etc. Ale my mamy ograniczony czas korzystania z kościoła i naszym jedynym pomieszczeniem poza prezbiterium jest zakrystia. Porównał bym to do zbyt ciasnego kołnierzyka – czujesz, że się dusisz, ale poluzować nie pozwalają okoliczności, więc się męczysz.

 

 

Jak urząd miasta tłumaczy odmowę zwrotu kościoła wspólnocie parafialnej, która jest prawowitym spadkobiercą świątyni?

— Trudno uzyskać jasną i uzasadnioną odpowiedź na to pytanie. Kościół jest własnością miasta. Sala organowa wynajmuje świątynię od miasta. W 2010 roku, kiedy kończyła się im umowa, była okazja do tego by oddać kościół parafii. Ale do tego nie doszło. Na list, w którym wznowiłem prośbę o powrót świątyni, dostałem odpowiedź, że mimo istnienia ustawy nakazującej powrót świątyń odebranych przez władze komunistyczne, istnieje też inna ustawa, która zabrania prywatyzacji pamiątek kultury, do takich należy też kościół św. Marii Magdaleny. Czyli zwrot kościoła prawowitym właścicielom nazywają prywatyzacją. Nawet nie rozpatrują możliwości oddać w długotrwałe korzystanie w pozostaniem we własności miasta.

Jak sytuacja wygląda obecnie?

— Sala organowa przedłużyła umowę korzystania o kolejne 20 lat i zdarzyło mi się usłyszeć, że tak jest nawet lepiej dla wspólnoty katolickiej, że kościół nie będzie własnością parafii. Dziwne i niezrozumiałe tłumaczenie. Dlaczego lepiej? Na czym to „lepiej” polega? Usłyszałem od mera też takie słowa, że jak Polacy wybudują nowe pomieszczenie dla Sali organowej, to wtedy oddadzą kościół, ale organy i tak zabiorą. A tym czasem historia parafii sięga roku 1600, wtedy rozpoczęto zbiórkę na budowę świątyni. W 1758 roku został konsekrowany w takim wyglądzie jak go widzimy teraz. Wtedy tutaj była Polska. Ale teraz Lwów należy do Ukrainy i nasi parafianie są obywatelami Ukrainy. Więc dlaczego Polska ma coś tutaj budować w zamian? Polacy w swoim czasie już wybudowali tę świątynię. Co dotyczy organów, to też są własnością parafii. W archiwach mamy udokumentowany każdy krok związany z ich powstaniem od momentu pomysłu aż po wykonanie projektu, który był wybrany z kilku zaproponowanych. Dwie firmy startowało w konkursie i wygrała lepsza, z ciekawszym projektem i z ceną do przyjęcia. Koszt w przeliczeniu na dzień dzisiejszy wyniósł ponad milion złotych i wszystko pokryła parafia. Wszystkie datki i składki na rzecz organów (nawet te najmniejsze) są udokumentowane. Po wojnie i okupacji radzieckiej spadkobiercą tego kościoła razem z organami jest archidiecezja Lwowska, czyli parafia pod wezwaniem św. Marii Magdaleny.

 

 

Jak się układa współpraca z dyrekcją Sali organowej?

— W czasie pandemii, kiedy wiele rzeczy zostało zawieszonych, mieliśmy czas na uporządkowanie kroniki parafialnej i prześledziliśmy taki fakt, że chociaż pewne trudności były od zawsze, jednak ze zmianą kierownictwa Sali organowej relacje się mocno pogorszyły. W 2017 roku przyszedł nowy dyrektor i wraz z zastępcą zmienili wszystkich pracowników. Teraz pracownikami są głównie młodzi ludzie w wieku do 35 lat. I wraz z tą zmianą zaczęły się większe problemy i nawet konkretne prowokacje.

Pamiętam sytuację z jogą na scenie tyłem do ołtarza.

— Tak, ale i tego było nie dość. Więc zorganizowali jakąś imprezę w trakcie której kelnerzy roznosili alkohol w kościele. Zastał to nasz poprzedni proboszcz, który przyszedł do świątyni w tym czasie. Ja za rok swojego służenia tutaj też już uzbierałem długą listę różnych incydentów i prowokacji mniejszych i większych. Od sierpnia mamy zamknięty kościół. Jesteśmy podnajemcami, dostęp do kościoła mamy w określonych godzinach, ale nawet w tym nas ograniczają i jak mamy Mszę o 9 rano, to otwierają o 8.55. A mamy prawo być od 7 rano. W umowie mamy ściśle określony czas użytkowania (czyli sprawowania Mszy Świętych) i zagwarantowany całodobowy dostęp proboszcza do pomieszczeń, które wynajmuje – zakrystii i prezbiterium. Ale kościół zamknięty, klucza nam nie udostępniono.

 

 

Wewnątrz kościoła też cały czas nam stwarzają przeszkody. Fortepianami i ławkami zablokowano dojście do konfesjonału, ruchome rusztowanie zostawili w bocznej nawie i stoi tam od miesiąca, przy obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej. W każdą sobotę mamy nabożeństwa przed tym obrazem, ale nie da się tam normalnie modlić, bo stoi tam też skrzynka przeciwpożarowa. Nie do każdej stacji Drogi Krzyżowej da się podejść, bo też stoją różne rzeczy. To łamanie zasad i warunków wspólnego korzystania z czystej złośliwości. 27 listopada w trakcie porannej Mszy pracownik Sali organowej rozebrał się do pasa i nosił jakieś rzeczy dla remontu. Żadnego szacunku dla modlących się, całkowita zniewaga Liturgii. Zniknął dopiero po interwencji parafianina. Zgłosiliśmy takie zachowanie robotnika, ale do tej pory nie padły słowa tłumaczenia czy przeproszenia za ten brak szacunku. Miasto deklaruje się jak stolica kulturalna Ukrainy, ale my jakoś zupełnie inaczej to postrzegamy.

W niedzielę przed Mszą „walczyliśmy” z ławkami, które zastaliśmy zsunięte w taki sposób, że nie dało się ani przejść, ani usiąść. Nagrałem wtedy ten filmik, który umieściłem na naszej stronie parafialnej i już w poniedziałek zadzwoniła do mnie p. Natalia Bunda, dyrektorka Departamentu Rozwoju Miasta i zaprosiła na spotkanie. A wcześnie przez miesiąc nie mogłem się tam do nikogo dodzwonić. I na tej rozmowie było ustalone, że porządek zostanie przywrócony już we wtorek. Ale jak widać – nic się nie zmieniło. A te ławki ściśnięte w prezbiterium stoją nawet nie zgodnie z przepisami pożarowymi. Nie ma przejść ewakuacyjnych.

Wiadomo, że rozwiązanie idealne, to całkowity zwrot kościoła parafii. Ale póki czekamy na tą wiekopomna chwilę, czego by Ksiądz Proboszcz oczekiwał od władz miasta i dyrekcji Sali organowej?

— Ja zawsze celuje jak najwyżej i uważam, że właśnie to idealne rozwiązanie jest tym czego chciał bym się spodziewać od władzy miejskiej. Nie mam nic przeciwko koncertom organowym – właściwie współorganizowanym i odpowiednio przygotowanym. To służyło by rozwojowi miasta i parafii. Ale zanim do tego dojdzie chciałbym, żeby pozytywnie rozpatrzono nasz list skierowany do władz miejskich, żeby my byliśmy równouprawnionymi wynajemcami z salą organową a nie jak do tej pory. Wtedy będzie zupełnie inna historia. Całkiem możliwe, że lekiem na sytuację, w której obecnie się znajdujemy może wystąpić zmiana kierownictwa Sali organowej na bardziej wyrozumiałe, szukające rozwiązań pokojowych, otwarte na dialog. Albo niech obecna administracja odkryje w sobie dobrą wolę, brak złośliwości i wyrozumiałość.

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

Kościół

ПЕРСОНА

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

ПІДТРИМАЙТЕ CREDO
Шановні читачі, CREDO — некомерційна структура, що живе на пожертви добродіїв. Ми з вдячністю приймемо Вашу допомогу. Ваші гроші йдуть на оплату сервера, роботу веб-майстра та гонорари фахівців. Переказ через ПриватБанк: Пожертвування можна переказати за такими банківськими реквізитами:

5168 7427 0591 5506

Благодійний внесок ПРИЗНАЧЕННЯ ПЛАТЕЖУ: Добровільна пожертва на здійснення діяльності часопису CREDO.

Інші способи підтримати CREDO: (Натиснути на цей напис)

Щиро дякуємо читачам за жертовність усім, хто нас підтримує!
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: