Wywiad

Klasztor sióstr benedyktynek we Lwowie: „Spodziewałyśmy się tego dziecka“

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

17 marca 2021, 13:39 2677 Vita Jakubowska

W 2016 roku podczas uroczystości św. Józefa we wsi Sołonka pod Lwowem poświęcono krzyż i kamień węgielny pod budowę klasztoru sióstr benedyktynek.

A 19 marca 2021 r. nastąpi konsekracja ukończonego już kościoła św. Opata Benedykta i klasztoru św. Józefa, w którym zamieszkają trzy siostry z opactwa Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Żytomierzu. Tak więc Zakon wznowi swoją obecność na tych terenach po 80-letniej przerwie.

To niezwykle ważne wydarzenie dla archidiecezji lwowskiej, ponieważ duchowość benedyktyńska jest szczególnym darem dla Kościoła, a klasztor sióstr benedyktynek stanie się swoistą oazą modlitwy i gościnności dla wszystkich, którzy pragną przywrócić spokój serca i zanurzyć się w atmosferę modlitwy i pracy, dopasować się do rytmu życia klasztornego.

O specyfikę organizacji klasztorów benedyktyńskich, czym różni się klauzura benedyktynek, ich śluby i życie codzienne od innych klasztorów zamkniętych, a także o to, jak zostały wybrane siostry, które przeniosą się do nowego klasztoru i jakie jest ich główne zadanie — CREDO pyta siostrę Klarę Świderską OSB – opatkę klasztoru Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Żytomierzu.

 

 

Co wyróżnia klasztory benedyktyńskie na tle innych?

– Przede wszystkim jesteśmy zakonem klauzurowym. Ale takie życie nie polega na całkowitej izolacji od świata, bo chociaż sami nie wychodzimy, witamy ludzi u siebie. Jesteśmy otwarci na ludzi. Gościnność jest jednym z przejawów naszego charyzmatu. Przyjmujemy każdego jako Chrystusa — tak nauczał nasz założyciel, św. Benedykt. W regułach jest napisane, że trzeba wyjść pątnikowi naprzeciw i wraz z braćmi umyć mu nogi jak Chrystusowi. Mamy witać pielgrzymów, tak jak Abraham witał trzech aniołów.

Inną cechą benedyktynów jest forma Liturgii Godzin i Liturgii Opus Dei (Msza Święta). Nie tworzymy modlitwy ani liturgii — uczestniczymy w dziele Boga, w dziele zbawienia, które nam daje. To dzieło zbawienia dokonuje się, gdy odmawiamy Liturgię Godzin i uczestniczymy w Eucharystii, która jest centrum naszego dnia i całego naszego życia.

Rodzinność benedyktyńska, która jest jednym z charyzmatów zakonu, polega również na tym, że zbieramy się 5-7 razy dziennie, aby wspólnie śpiewać psalmy i wychwalać Boga. Nasza Liturgia Godzin i Msza Święta są bardziej rozbudowane niż zwykłe.

 

Jakie inne osobliwości ma Reguła benedyktyńska, według której żyją Siostry?

 – W przeciwieństwie do wielu innych zgromadzeń zakonnych składamy 5 ślubów, a nie trzy. Oprócz ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, ślubujemy także nawrócenie obyczajów i stałość miejsca. Podobnie jak franciszkanów cechuje ubóstwo, tak benedyktynów cechuje posłuszeństwo. Św. Benedykt pisze w swojej Regule, że skoro odeszliśmy od Boga przez nieposłuszeństwo, możemy teraz powrócić do Niego tylko przez posłuszeństwo. Nie ma innego wyjścia. Oto synowskie posłuszeństwo, którego przykładem jest Chrystus, który był posłuszny aż do śmierci. Posłuszeństwo z miłości do Ojca i do ludzi.

 

 

Co to znaczy — ślub nawrócenia obyczajów?

– To obietnica życia monastycznego, to nasza metanoia, przemiana. Żyjemy, przemieniając siebie w środku i przez to w pewnym stopniu przemieniamy świat. A ta metanoia, przemiana naszego myślenia zgodnie z tą obietnicą oznacza, że będę dziś lepsza niż wczoraj. Będę żyła jako zakonnica, więc obiecuję również czystość i ubóstwo, ponieważ jest to integralna część mojego życia monastycznego. Niemożliwe jest być zakonnicą i nie być całkowicie poświęconą Bogu. Mnich/mniszka — to oznacza, że poświęcam się całkowicie Bogu: moje serce, dusze i ciało. Każdy wymiar mojej pracy i modlitwy jest dla Boga. Przychodzimy do klasztoru, aby uleczyć tę ludzką naturę i być jednym dla Boga. Bez posłuszeństwa, czystości i ubóstwa nie można być zakonnicą.

 

 

– A jak rozumieć ślub stałości miejsca?

– To ślub, który składamy zgromadzeniu — domowi, do którego należymy. Ważne jest zrozumieć, że każdy klasztor benedyktynów, każde opactwo to mała prowincja. Są autonomiczne. Benedykt napisał w swojej Regule, że klasztor musi mieć wszystko niezbędne do istnienia, aby nie było potrzeby wychodzenia na zewnątrz. Taki mikrokosmos. Ponadto ślub stałości ma również wymiar duchowy: nieustannie wybieramy dobro. Musimy być niezłomne w naszych decyzjach: wybrawszy raz Boga, mam Go wybierać zawsze; Kiedy już weszłam na drogę monastycyzmu, nawrócenia, drogi do Boga — zawsze mam ją wybierać i wszystko, co mi na tej drodze przeszkadza, musi zostać odcięte.

Generalnie od początku formacji do śmierci siostry pozostają w tym samym klasztorze; ale można też przejść przez część formacji w innym miejscu, aby lepiej zrozumieć strukturę i sposób funkcjonowania zakonu przed osiedleniem się w jednym miejscu na zawsze.

 

– Jakie jest zadanie, jaka jest misja klasztorów benedyktynów?

– Benedykt w Regule, która istnieje od ponad 1500 lat, nie sprecyzował konkretnego zadania. Powiedział, że powinniśmy czuć potrzeby lokalnego Kościoła i służyć tym, czym możemy służyć — naszymi zdolnościami i możliwościami, ale w ramach klauzury. Nie wychodzimy na zewnątrz, aby ewangelizować, ale ewangelizujemy naszym życiem wewnątrz klasztoru. I temu oto służy nasza gościnność i otwartość — każdy może przyjść do nas i modlić się z nami, pracować i zostać tak długo, jak będzie chciał. Nasze hasło „Ora et labora”, czyli „módl się i pracuj”, a także równowaga między modlitwą a pracą, daje człowiekowi poczucie harmonii.

 

 

– Ile klasztorów benedyktynów jest na Ukrainie?

– Do tej pory był tylko jeden —w Żytomierzu. Pierwsze siostry benedyktynki przybyły do Ukrainy w 1988 roku i jasna rzecz, nie miały żadnych specjalnych warunków. W 2004 roku przeniosłyśmy się do nowego budynku klasztornego, który zbudowano tak, jak wtedy mogło się i umiało. W 2014 roku dzięki wsparciu abpa. Małczuka otrzymałyśmy status opactwa. A teraz będzie kolejny klasztor benedyktynów — we Lwowie.

Klasztor lwowski to tak zwana „fundacja” od naszego klasztoru. Kiedy liczba sióstr po ślubach wieczystych wzrośnie (powinno być 8 sióstr), stanie się wtedy niezależnym przeoratem. Muszę powiedzieć, że klasztor, który zostanie konsekrowany we Lwowie to po prostu bajka. Metropolita stworzył siostrom naprawdę przyzwoite warunki, zapraszając je do archidiecezji lwowskiej.

 

– Ile sióstr jest w klasztorze w Żytomierzu i jak zdecydowano, która z nich przeniesie się do nowego?

– Teraz w Żytomierzu jest 18 sióstr. Wszystkie jesteśmy jedną rodziną, jesteśmy do siebie przyzwyczajone, jest nam dobrze razem, każda pełni swoje zadania we wspólnocie. A dając trzy siostry do nowej fundacji, oddajemy część siebie. Jest to oczywiście dobrowolne. Zapytałam siostry, kto chciałby tam służyć. Jeśli spojrzeć na sytuację po ludzku, to jest obawa, bo jest też uświadomienie wielkiej odpowiedzialności i wielkiego zadania — musisz udać się w nieznane, aby zacząć wszystko od nowa w nowym miejscu. To straszy. Ale jeśli ufamy Bogu, mamy zostawić miejsce dla łaski Bożej i wierzyć, że Pan będzie prowadził. I człowiek ma odczuć, że jest gotowy do współpracy z łaską Bożą, że chce, ma odwagę powiedzieć Bogu „tak” i iść, by czynić Jego wolę. Ponieważ taka jest wola Boga. Rozmawiałyśmy o tym z siostrami przez długi czas, a potem zapytałam: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?“ (Iz 6,8) A te, które poczuły siłę, przyszły i powiedziały, że są gotowe.

 

Minęło pięć lat od poświęcenia kamienia węgielnego do konsekracji świątyni i pomieszczeń klasztornych. Jaki to był czas?

– To był czas, kiedy tworzyliśmy to miejsce razem z abp. Mieczysławem, który zaprosił siostry benedyktynki do archidiecezji lwowskiej. Od pierwszego dnia do dnia dzisiejszego metropolita Mieczysław i ekonom archidiecezjalny ks. Andrzej Legowicz uzgadniają wszystko z nami, konsultują, wysłuchują nas, interesują się naszymi potrzebami. „Spodziewałyśmy się tego dziecka” i teraz ono się rodzi. Nie chodzi o to, że zostało „podrzucone” i teraz musimy nauczyć się je kochać. Nie. To miejsce było nasze i dla nas od początku. „Spodziewałyśmy się” tego klasztoru w naszych modlitwach, myślach, pomysłach. Czułam, jak otwarci są arcybiskup i ks. Andrzej, a także architekt pan Damian Wojtowicz i kierownik budowy, pan Stepan Charczenko, byli zawsze otwarci i przyjaźni. A fakt, że naszymi kapelanami będą bracia benedyktyni, jest dowodem tego, jak Pan o wszystko dba i jak daje pomoc przez ludzi.

Mamy pewną obawę, że klasztor jest bardzo duży i tym trzem siostrom trudno będzie poradzić sobie ze wszystkimi pomieszczeniami. Ale najważniejsze jest to, że będzie ktoś, z kim będzie można tworzyć liturgię, wspólnie śpiewać psalmy. Metropolita zawsze nam powtarzał, że chce, aby nasz klasztor był przede wszystkim oazą modlitwy, a nie tylko Domem Pielgrzyma. A to wymaga atmosfery, którą tworzą ludzie, a nie budynki. Naszym zadaniem jest więc stworzenie takiej atmosfery. Przemienić się od wewnątrz, aby tworzyć pokój na zewnątrz. Musimy nieustannie się nawracać, współpracować z łaską Bożą, aby każdy, kto do nas przychodzi, mógł ją poczuć, modląc się z nami.  Na ziemi lwowskiej to jest nasze główne zadanie.

 

 

– Czy klasztor może w razie potrzeby zapraszać świeckich pracowników do swoich pracowni lub do innej pracy?

– Siostry będą podejmować decyzje zależnie od okoliczności: czy wszystko będą w stanie zrobić same, czy zaproszą do pomocy osoby świeckie. Przecież każdy, kto przychodzi do naszego klasztoru, nie tylko włącza się w naszą modlitwę, ale może też pomagać w pracy. I każdy, kto dla nas pracuje, modli się razem z nami. To cecha naszego benedyktyńskiego charyzmatu gościnności.

Św. Benedykt był jednym z pierwszych, kto nadał pracy wymiaru chrześcijańskiej drogi do zbawienia. Dzięki temu każdy, kto chce odwiedzić nasz klasztor, ma okazję spróbować nieco innego rytmu życia. W naszym klasztorze rytm dnia wyznacza modlitwa, modlitwa więc rozdziela pracę, nie odwrotnie.

 

Nie jest tajemnicą, że mamy kryzys powołań nawet w seminariach. A co z powołaniami do zakonów klauzurowych?

– Mamy teraz trzy siostry w formacji. Pan nie przestał nikogo wzywać, ale ludzie nie chcą słyszeć tego wezwania. Oni się boją. Wielu ludzi nawet dzisiaj żyje jako mnisi: dużo się modlą, poszczą, dają jałmużnę i mają tego monastycznego ducha. Ale najbardziej boją się wyrzeczenia się swojej woli. Ludzie boją się posłuszeństwa. Ale jestem pewna, że gdyby dobrze im ktoś wyjaśnił, że faktycznie wyrzekają się siebie zranionych grzechem i że w klasztorze człowiek po prostu staje się wolny, posłuszeństwo daje człowiekowi wolność, — odpowiedzieliby na to wezwanie Pana. Św. Paweł napisał, że wszystko jest pozwolone, ale nie wszystko jest pożyteczne, posłuszeństwo zaś pomaga wybierać to, co jest dla nas korzystne, co jest dobre. Św. Benedykt kazał pytać kandydatkę tylko o jedno: czy naprawdę szuka Boga, czy szuka dobra, miłości i tego, co jest dobre dla duszy, bo to czyni człowieka wolnym. Jeśli zostanie to wyjaśnione młodej osobie, nie będzie się bała ani myślała, że Bóg ją ogranicza. Kiedyś nawet wydałyśmy książkę „Klauzura — czy to naprawdę takie straszne?” Czasami jesteśmy nawet pytane, czym różni się nasze życie od więzienia, my natomiast śmiejemy się, że można wyjść z więzienia po upływie kary, u nas zaś to się nigdy nie kończy, mamy dożywocie.

Ale musimy zawsze pamiętać, że to woła Pan, a my, które już jesteśmy powołane, musimy dawać dobre świadectwo. Pragnienie szczęścia jest wpisane w naturę każdego z nas i nie idziemy do klasztoru, by się męczyć. Pan chce, żebyśmy były szczęśliwe, jak wszyscy ludzie, ale w inny sposób. Żyjemy w wymiarze wiary i czasami nawet nie widzimy owoców naszej posługi. Ponieważ te, które przygotowują dzieci do pierwszej komunii lub bierzmowania, widzą, jak te dzieci rosną, kim się stają. Musimy mieć wielką wiarę w to, że nasza cicha posługa, nasza modlitwa i życie monastyczne kogoś uświęca, komuś daje łaskę i dla kogoś zostaje zbawienna. W klasztorze klauzurowym osobiste relacje z Bogiem są niezwykle ważne, ponieważ w ten sposób poznajemy wolę Pana i wiemy, czym i w jaki sposób możemy służyć Kościołowi i ludziom, którzy do nas przychodzą, szukają naszego wsparcia.

 

 

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

osoby konsekrowane

ПЕРСОНА

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

ПІДТРИМАЙТЕ CREDO
Шановні читачі, CREDO — некомерційна структура, що живе на пожертви добродіїв. Ми з вдячністю приймемо Вашу допомогу. Ваші гроші йдуть на оплату сервера, роботу веб-майстра та гонорари фахівців. Переказ через ПриватБанк: Пожертвування можна переказати за такими банківськими реквізитами:

5168 7427 0591 5506

Благодійний внесок ПРИЗНАЧЕННЯ ПЛАТЕЖУ: Добровільна пожертва на здійснення діяльності часопису CREDO.

Інші способи підтримати CREDO: (Натиснути на цей напис)

Щиро дякуємо читачам за жертовність усім, хто нас підтримує!
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: