Wywiad

Biskup Stanisław Szyrokoradiuk: 25 lat minęło jak jeden dzień

Ви також можете прочитати цю статтю українською мовою

11 stycznia 2020, 13:45 2861 Vita Jakubowska

Jego Ekscelencja bp Stanisław Szyrokoradiuk obchodził 25. rocznicę święceń biskupich. Ksiądz biskup dzieli się z czytelnikami CREDO tym, jakie miał marzenia, co uważa za główne osiągnięcie posługi biskupiej i jakie jest jego zdaniem główne zadanie Kościoła.

Czy pamięta ksiądz biskup, jak wszystko się odbywało? Komu pierwszemu opowiedział ksiądz biskup o tym, że zostanie biskupem?

 — Nikomu nie opowiadałem, gdyż nie wolno było tego robić do oficjalnego ogłoszenia. Ale jak ogłoszono o nominacji, to już nie było potrzeby opowiadać: wszyscy wiedzieli, no bo w radiu mówiono.

Zaproszono mnie do nuncjatury. Ówczesny Nuncjusz Apostolski w Ukrainie arcybiskup Antonio Franco, informując, że papież prosi mnie przyjąć sakrę biskupią od razu zaznaczył, że papież prosi o to nie w swoim imieniu, lecz w imieniu Jezusa Chrystusa, a więc nie można odmówić, trzeba natomiast zaakceptować ten krzyż. No to jak zrezygnować po takich słowach? Co więcej czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka: papież Jan Paweł II wyraził pragnienie osobiście udzielić mi święceń biskupich w Rzymie. Ja nawet trochę się przestraszyłem, ponieważ nie wyobrażałem sobie, jak to wszystko będzie. Potem uspokoiłem się, wszystko poszło według planu.

Były myśli o rezygnacji?

— Miałem wtedy 38 lat. Jak dla biskupa byłem bardzo młody, a działalność duszpasterska była bardzo aktywna. Wolałem zostać franciszkaninem i kontynuować pracę ze zwykłymi ludźmi. Dlatego gdyby dano mi najmniejszą możliwość, ja bym chyba zrezygnował z sakry biskupiej. Ale jak już powiedziałem, takiej okazji mi nie dano i przyjęłam to jako wolę Pańską.

W tym czasie prowadzono budowę kilku kościołów. W ciągu 10 lat udało się zbudować 12 kościołów wokół Połonnego (obw. Chmielnicki). To był czas duchowego podniesienia, entuzjazmu i wiary. Za czasów mojej tam posługi ponad 10 osób poszło do seminarium ponad 15 dziewcząt wstąpiło do różnych zgromadzeń zakonnych. Było tak dużo pracy i szkoda mi było to pozostawiać. Na tle tego wszystkiego jakoś nie bardzo pociągał mnie tytuł biskupa. Moim marzeniem była praca w parafii pomiędzy ludźmi i dla ludzi. A biskupstwo to już całkiem inna historia, ta praca jest niewdzięczna. Musimy pracować z urzędami państwowymi, urzędnikami. Także kapłani są różni. Nie zawsze udaje się ze wszystkimi porozumieć, a więc duże szanse stać się dla kogoś osobą niemile widzianą, a nawet wrogiem. A kapłan jest dla wszystkich jako ojciec: dzieci i młodzież tulą się, parafianie lubią i doceniają. Bardzo trudno było mi zostawiać swoją pracę duszpasterską, po prostu było mi żal. Ale marzę, że jeszcze kiedyś powrócę do tego służenie i znów odczuję tę radość.

25 lat to jest ten kamień milowy, który daje prawo mówić o pewnych osiągnięciach, dorobkach, owocach służenia biskupiego. Co by Jego Ekscelencja chciał odznaczyć?

— Biskup Jan Purwiński wyznaczył dla mnie jako pierwsze i główne zadanie budowę seminarium w Worzelu. To było bardzo poważne wyzwanie dla mnie, gdyż wszystko trzeba było zaczynać od zera. Teraz owoce tych wysiłków są oczywiste — seminarium działa i jego absolwenci służą dla dobra naszego Kościoła. To nasza wielka radość. Potem zaczął się etap rozbudowywania Caritas Spes. Ta struktura, która na dzisiaj ma tyle domów dla dzieci rodzinnego typu, socjalnych domów, dla ludzi starszych, dla samotnych matek, zakładów leczniczych, zaczynała się od nic.

Gdyby ktoś wtedy powiedział, że to będzie takie jak teraz, ja bym odpowiedział, że chyba ma bogatą wyobraźnię — nie uwierzyłbym. Wtedy stawialiśmy przed sobą małe cele i prosiliśmy Boga pomocy, żeby przynajmniej coś udało się zrealizować.

I trzecia rzecz, o której warto wspomnieć, to współpraca z kapłanami przez wszystkie te lata. Wizytacje parafii, kontakty z proboszczami, ale także i moje służenie dla wiernych. Wszystkie te lata swojej posługi biskupiej nigdy nie omijałem okazji usiąść do konfesjonału, żeby spowiadać ludzi, korzystałam z każdej możliwości wygłosić homilię i zawsze przygotowywałem każdą z nich. Zawsze uważałem za niezbędne utrzymywać kontakt z ludźmi, służyć im, być blisko każdemu.

Bóg hojnie obdarował mnie możliwościami dobrze wykonywać postawione przede mną zadania i starałam się poprawnie wykorzystać je wszystkie. Nawet kiedy zaczynało się Radio Maryja… Pamiętam, jak podszedł do mnie ks. Oleksij Samsonow, no i mówi, że chciałby stworzyć u nas w Ukrainie Radio Maryja. A ja słucham go i myślę: jakie tam radio z takim poziomem korupcji i w ogóle, w Kijowie to po prostu niemożliwe. Zaproponowałem im miejsce na Poznaniakach (dzielnica Kijowa — red.), tam akurat zaczęła się budowa kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i myślę: no jeśli nie uda im się, to chociaż zrobią coś dla pomieszczeń. A teraz jestem dumny z tego, że przyczyniłem się to początku, do pierwszych kroków.

Pamiętam, byłem odpowiedzialny za wszystkie kwestie organizacyjne związane z wizytą papieża Jana Pawła II. To było wielkie przeżycie, ale jak już po tym często żartowałem, także wielkim prezentem — papież przybył do Ukrainy 23 czerwca dokładnie w dzień moich urodzin.

Na każdym kroku czułem błogosławieństwo Boże. Dwa lata w Łucku też nie minęły na marne. Udało się i tam co nieco zrobić. Następny Charków i prawie 6 lat owocnej pracy: domy dla samotnych matek, klasztory, dwa kościoły. I wszystko w dosyć krótkim czasie. Teraz Odesa i nowe wyzwania, nowe zadania. 25 lat minęło jak jeden dzień.

Diecezja charkowsko-zaporoska też była pewnym wyzwaniem, ponieważ ksiądz biskup stanął na jej czele w czasie bardzo nieprostym…

— Przeprowadzono mnie do Charkowa w kwietniu 2014. Do diecezji, na której terenach toczy się wojna. To było tak ciężkie odczucie. Co mówić tym ludziom? Jak? Było trudno pogodzić się z tym, że wpływu na sytuację nie mamy i zmienić, zapobiec tej wojnie, skończyć ją też nie możemy. Dołowały mnie pytania, co robi Kościół, co ja jako biskup robię dla tych terenów, na których trwa wojna. Bo ja chciałbym móc robić więcej, chciałbym, żeby ta wojna się skończyła. A czyżby to było w mojej mocy? I wtedy ja zadałam sobie inne pytanie: a co może zrobić Kościół i co on powinien zrobić.

Kościół może i powinien być ze swoim narodem, dzielić z nim jego biedę i cierpienia, modlić się z nim, troszczyć się o tych, kto stracił bliskich, dom, nadzieję. I wszystko to robimy. Od początku wojny ogarnęliśmy swoją opieką rodziny przesiedleńców, wdów i sierot. Wspieramy ich duchowo i finansowo. Towarzyszymy im w i ich biedzie, pomagamy wrócić do życia, uleczyć rany i pozbyć się nienawiści. A to nie jest mało. I będziemy robić to tak długo, póki będzie potrzeba.

Z czym w ciągu tych lat było najtrudniej?

— Najtrudniej zawsze było z władzą. Nie znoszę tego kłamstwa i fałszu, które podają się pod wyglądem troski o ogólne dobro. Zawsze, gdy walczyłem o zwrot kościołów, trafiałem w tę samą pułapkę — wysłuchiwałem, jacy katolicy są niedobrzy i chcą odebrać ważne pomieszczenia to u dzieci, to u społeczności miasta, nie dbają o dobro społeczne i tak dalej. Totalne odwrócenie pojęć. Z tymi radzieckimi ustaleniami było najtrudniej walczyć. A wszystko inne jakoś tak szło z Bożą pomocą do przodu i specjalnych trudności przeważnie nigdy z niczym nie miałem.

 

Nota biograficzna

Stanisław Szyrokoradiuk urodził się 23 czerwca 1956 roku we wsi Kornaczówka obwodu chmielnickiego. W 1973 skończył szkołę kolejową. Przez rok pracował na kolei. Trzy lata odbywał służbę wojskową w armii radzieckiej. Zatem pracował w Połonnem (Ukraina) oraz w Rydze (Łotwa). W roku 1979 dostał się na studia do seminarium duchownego, a w roku 1981 potajemnie wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych. W 1984 roku w Rydze otrzymał święcenia kapłańskie. Pełnił posługę kapłańską jako proboszcz parafii w Połonnem i Sławucie. Kierował budową i odnowieniem ponad 16 kościołów w Ukrainie.

Dnia 6 stycznia 1995 roku Ojciec Święty Jan Paweł II udzielił mu sakry biskupiej oraz mianował go biskupem pomocniczym diecezji kijowsko-żytomierskiej. Na Konferencji Episkopatu Ukrainy w maju 1995 roku Jego Ekscelencja bp Stanisław Szyrokoradiuk został mianowany odpowiedzialnym za Caritas-Spes w Ukrainie. W latach 2009-2016 obejmował stanowisko przewodniczącego Komisji misji religijnej Caritas-Spes.

Od 2012 do 2014 bp Stanisław Szyrokoradiuk był  administratorem apostolskim sede vacante et ad nutum Sanctae Sedis diecezji łuckiej.

Od kwietnia 2014 roku biskup diecezjalny charkowsko-zaporoski. Do diecezji tej także należą okupowane części obwodów donieckiego i ługańskiego.

2 lutego 2019 Papież Franciszek mianował biskupa Stanisława Szyrokoradiuka biskupem koadiutorem diecezji odesko-symferopolskiej w Ukrainie.

Bp Stanisław uczestniczył w modlitwach na Majdanie podczas rewolucji godności w latach ‎2013-2014 w Kijowie.

W Chakowie pomaga rodzinom żołnierzy ukraińskich, broniących Ukrainy, a także uchodźcom wewnętrznym. Wiele uwagi poświęca posłudze społecznej: sierotom samotnym matkom, dla których otworzył kilka domów, ludziom starszym.

Jego Ekscelencja prowadzi aktywny tryb życia, uprawia sport, corocznie uczestniczy w pielgrzymce do Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie.

 

 

Przezytaj także publikacje, które przybliżą postać bp Stanisława Szyrokoradiuka:

Ukraina powinna obojgiem rąk trzymać się za różaniec

Kościół nie może rozwiązać problemów politycznych, — bp Stanisław Szyrokoradiuk o pracy katolików na Wschodzie 
 

 

Інші статті за темами

СЮЖЕТ

ПЕРСОНА

Stanisław Szyrokoradiuk

МІСЦЕ

Zauważyłeś błąd? Zaznacz fragment tekstu i naciśnij Ctrl+Enter.

Pomóż CREDO trwać!
Tworzymy dla Ciebie i dzięki Tobie!

WSPOMÓŻ NAS.

PL47102010263947000019137233

KredoBank PKO Bank Polski Group
Підпишіться на розсилку
Кожного дня ми надсилатимемо вам листи з найважливішими та найцікавішими новинами

Spelling error report

The following text will be sent to our editors: