O liturgii CREDO opowiada ks. dr Krzysztof Szebla, wykładowca Wstępu do liturgiki w WSD św. Józefa we Lwowie-Brzuchowicach:
Czytaj także: Liturgia nie jest usługą
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kontynuujemy nasze refleksje na temat liturgii. Dzisiaj chciałbym, abyśmy się przyjrzeli jednemu dokumentowi, który pojawił się w 2007 roku, 7 lipca. Jest to dokument, który będąc najmniejszym rangą spośród wszystkich dokumentów papieża Benedykta XVI, przez wielu jest określany jako jeden z najważniejszych. Chodzi o motu proprio Summorum Pontificum. Dokument, który mówiąc prosto, uwalniał starą mszę, tak zwaną trydencką, czyli mszę w formie przedsoborowej. Do 2007 roku na mocy bulli Jana Pawła II Ecclesia Dei można było taką mszę sprawować za pozwoleniem biskupa. Pomiędzy rokiem 1988, czyli datą wydania tego dokumentu, a rokiem 2007 w licznych miastach świata były takie pozwolenia wydawane i tworzyły się grupy osób przywiązanych do tej starej liturgii, tworzyły się duszpasterstwa, które skupiały te osoby. Od 2007 roku pozwolenie już nie jest potrzebne. W dokumencie znajdujemy refleksje papieża Benedykta XVI, który wspomina, że ta starsza forma cieszyła się wielkim poważaniem wśród papieży ostatnich wieków i stąd też papież, rozważywszy za i przeciw, pozwolił wszystkim kapłanom odprawiać tę mszę świętą bez poprzedniej zgody biskupa danego miejsca. Dotyczy to także pielgrzymów tzw. tradycjonalistów, którzy w drodze chcą odprawić mszę trydencką. Wydając więc ten dokument, w którym szczegółowo opisał, jak powinna wyglądać celebracja oraz rzeczy prawne dotyczące sprawowania owej liturgii, jednocześnie też wydał list do biskupów, w którym zwrócił uwagę, że to co było wielkie i święte dla wcześniejszych pokoleń, nie może się nagle stać czymś szkodliwym i zakazanym. Benedykt XVI zwraca uwagę na to, że mszał wcześniejszy można gdzieś na parafii znaleźć. Może zostało z niego niewiele, jak to mówił jeden z rozmówców w książce wspominanej przeze mnie we wcześniejszej audycji (chodzi o „Błogosławione marnowanie”), że w jego wspólnocie w USA mszały te stały się podpałką do grilla. Papież więc przypomina, że mszał ten nigdy nie został wycofany, zakazany czy unieważniony, tylko nowy mszał wyparł i zastąpił wcześniejszy.
Po wejściu w życie dokumentu wielu biskupów otworzyło się na prośby wiernych, którzy mieli inną duchowość, którzy szukali w Kościele jakiejś niszy ekologicznej dla siebie i swojej pobożności.
Jak już wcześniej wspominałem – mamy czasami myślenie psychologiczno-socjologiczne: że skoro mamy tę jedną liturgię posoborową, powinniśmy się jej trzymać i nie należy uwzględniać innych próśb czy dziwactw pewnych środowisk. Ale zwróćmy uwagę, że w środowisku rzymsko-katolickim już są wspólnoty, które sprawują liturgię z pewnymi modyfikacjami. Chociażby wspólnoty neokatechumenalne, których liturgia czasami może zaskakiwać swoją innością. Żeby tę różnorodność poszerzać, można zrobić akcent na wcześniejszej formie, którą Benedykt XVI zaproponował nie jak alternatywę, ale jak bogactwo w różnorodności Kościoła zachodniego.
Od września 2007 roku biskupi zaczęli powoływać duszpasterstwa liturgii tradycyjnej w swoich diecezjach i to jest jasna strona sytuacji po ukazaniu się dokumentu. Były też reakcje odwrotne, kiedy to biskupi lub inni duszpasterze przeciwstawiali się temu, uważając, że Rzym jest daleko, więc można nie zwracać uwagi i niech nadal dzieje się tak, niby nic się nie stało. Zdarzało się utrudnianie dyscyplinarne celebracji pod pretekstem, że język jest niezrozumiały, że łaciny już prawie nikt nie umie, że będą przychodzić bardziej z ciekawości. Ale pamiętajmy, żę każda taka nowość, w tym przypadku to raczej „stara nowość”, zawsze na początku przyciąga swoją ezoterycznością. Idziemy z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, jak to wyglądało kiedyś. Również mają wpływ względy estetyczne – zwracamy uwagę na piękno szat, na gesty liturgiczne… I tutaj warto sobie przypomnieć fragment dokumentu Benedykta XVI, w którym mówi, że element estetyczny należy do struktury i jest elementem konstytutywnym liturgii. Nie wyobrażamy sobie liturgii wyzbytej z piękna. W liście do artystów przytoczył słowa Cypriana Kamila Norwida, że piękno jest po to, by zachwycało do pracy, praca jest po to, by się zmartwychwstało. I faktycznie, cały ten bagaż estetyczny, który Kościół dźwiga w sobie, był ważną częścią w jego dziejach. Warto to podkreślać również w dzisiejszej liturgii, która organicznie wyrasta z tej starej i powinna w pewien sposób do niej nawiązywać.
Zatem dokument papieża Benedykta XVI otwierający drogę do poszerzenia tej wrażliwości, do tej, można powiedzieć, oferty liturgicznej w Kościele jest bardzo dobrą i ważną rzeczą w dzisiejszej rzeczywistości.